Ok. 200 osób wzięło udział w proteście przeciwko zmianom w publicznych mediach pod siedzibą lubelskiego ośrodka TVP. W dyskusję z uczestnikami manifestacji wdała się m.in. dziennikarka Polskiego Radia Lublin.
Środa, kilka minut po godz. 18. Na schodach prowadzących do gmachu TVP Lublin przy ul. Raabego zbiera się tłum osób. Mają ze sobą biało-czerwone flagi. Słychać okrzyki „wolne media”.
To reakcja na ogłoszoną w środę przed południem decyzję ministra kultury i dziedzictwa narodowego o odwołaniu zarządów i rad nadzorczych Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Bartłomiej Sienkiewicz ogłosił ją po przyjęciu przez Sejm uchwały w sprawie „przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych”. W ciągu dnia nadawać przestała TVP Info, transmitując sygnał TVP1. Na antenie regionalnych ośrodków emitowano sygnał TVP2.
„Pogwałcone prawa” i „nieważne wybory”
Podobne protesty odbywają się w całej Polsce. Na tym w Lublinie nie widać dziennikarzy miejscowej TVP. Są za to politycy.
- Dzisiaj obudziliśmy się w jeszcze jako-tako wolnej Polsce. Nie wiadomo, czy pójdziemy spać już w Związku Radzieckim czy w IV Rzeszy. W każdym razie, wszelkie prawa Rzeczpospolitej zostały dzisiaj pogwałcone: Konstytucja, wola prezydenta i wola narodu – zaczyna Marian Kowalski, działacz narodowy, ostatnio prowadzący program publicystyczny w prawicowej TV Republika. Po kilkunastominutowym wystąpieniu szykuje się do przekazania mikrofonu kolejnej osobie.
- To się dopiero zaczyna! I musimy zrobić z tym porządek na zawsze! Nie będzie Okrągłego Stołu, z żadnymi zdrajcami, ugodowcami, świniami i agentami. Koniec, kropka! Te wybory były nieważne, rząd jest uzurpatorem, a my jesteśmy obywatelami, którzy nawiązują do tradycji wolnej Rzeczpospolitej! – wykrzykuje Kowalski.
Pozdrowienia od Czarnka
- Nie pozwolimy na to, żeby w ten sposób rozprawiano się z wolnymi narodowymi mediami, żeby wyszydzano, szkalowano i obrażano dziennikarzy polskich mediów narodowych. Jesteśmy tutaj wszyscy razem i będziemy długo, zarówno przed siedzibami Telewizji Polskiej w całej Polsce, jak również na Woronicza w Warszawie, bo nie możemy pozwolić na to bezprawie, które się w tym momencie dokonuje – kontynuuje Marek Wojciechowski, radny sejmiku województwa z Prawa i Sprawiedliwości. I wspomina, że „nawet komuniści w ten sposób nie postępowali”, pozdrawiając zebranych od byłego ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.
Jako kolejny przemawia inny polityk PiS, wicemarszałek województwa i jednocześnie przewodniczący rady Programowej TVP Lublin Michał Mulawa. - Dzisiaj o 11:48 z niewiadomych przyczyn, zupełnie bezprawnie został odcięty sygnał telewizji publicznej w Lublinie. Co oddział lubelski złego zrobił obecnej władzy, że wyłączono mu sygnał? Że pokazuje koła gospodyń wiejskich, spotkania z mieszkańcami czy piękno regionu? Czemu jest winny lubelski oddział telewizji? Dziennikarze nie mogą pracować, operatorzy boją się o swoją pracę. Wszyscy mają rodziny, wszyscy pobierają wynagrodzenia. To jest sytuacja niespotykana od 1981 roku – przekonuje.
„Chciałam zareagować na kłamstwa”
W trakcie wystąpień zdaje się słyszeć głosy osób o przeciwnych poglądach. Ze strony uczestników protestu padają wyzwiska. W pewnym momencie głos zabiera kobieta, która przedstawia się jako dziennikarka Polskiego Radia Lublin. To Katarzyna Michalak, wielokrotnie nagradzana reportażystka z prawie 25-letnim stażem w lubelskiej rozgłośni. Ku zaskoczeniu zebranych, prosi ich o zrozumienie obecnej sytuacji i zaczyna z nimi polemizować, prosząc o wysłuchanie drugiej strony. Po chwili zostaje zagłuszona okrzykami „wolne media”.
- Nas jest dużo. Jak każdy zacznie mówić, to czasu zabraknie. Koniec, dziękujemy pani! – wykrzykuje jeden z protestujących.
- Chciałam zareagować na kłamstwa. Że media były wolne, że było tak wspaniale i że to jest zamach na wolne media. Zaapelowałam o to, żeby dać przedstawicielom nowej władzy szansę. Że idą święta, spróbujmy się pojednać i wysłuchajmy tych, którym nie było za dobrze za poprzedniej władzy – mówi w rozmowie z relacjonującymi protest dziennikarzami Katarzyna Michalak.
- Akurat w Radiu Lublin nie było ekstremalnie pod tym względem, ale też dochodziło do pewnych sytuacji, które chociażby mnie doprowadziły do rezygnacji ze stanowiska kierownika redakcji reportażu. To było bolesne dla obu stron i potem już żyliśmy w stanie zamrożenie. Nic złego się właściwie nie stało w redakcji, ale była w głowie autocenzura. Wszyscy wiedzieliśmy, co jest niemile widziane, unikaliśmy pewnych tematów, wiedzieliśmy, że coś „nie przejdzie”, albo że chcemy już dla świętego spokoju przeczekać. Poczułam, że powinnam coś powiedzieć w imieniu moich kolegów, którzy nie wytrwali tak jak ja, a mam ich wielu, którzy odeszli z rozgłośni regionalnych i Polskiego Radia w Warszawie i którzy dzisiaj się bardzo cieszą. Ja cieszę się umiarkowanie, bo gwałtowność i wręcz siłowe rozwiązania budzą mój sprzeciw. Ale być może nie ma tutaj innej drogi, bo każdy dzień zwłoki spowodowałby, że fałszywego przekazu byłoby jeszcze więcej – podsumowuje reportażystka.
Protest przed siedzibą TVP Lublin zakończył się po kilkudziesięciu minutach odśpiewaniem czterech zwrotek Mazurka Dąbrowskiego.