Pożar wybuchł tuż przed wizytą ornitologa, który miał sprawdzić, czy w pustostanie gniazdują ptaki. Potwierdzenie ich obecności komplikuje jego rozbiórkę pod budowę drogi
– Zgłoszenie o pożarze dostaliśmy o godz. 23.32 – mówi nam Andrzej Szacoń, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie.
Ogień wybuchł w budynku stojącym w miejscu przyszłej jezdni ul. Poniatowskiego. To część dużej inwestycji drogowej, która obejmuje też przebudowę Al. Racławickich i ul. Lipowej.
– Gdy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że pali się poddasze oraz prowadzące do niego schody. Ogień objął około 30 mkw. poddasza, uszkodzeniu uległa więźba dachowa – mówi Szacoń. Wewnątrz znaleziono martwe ptaki, bo pustostan od dawna był zasiedlany przez gołębie, które wlatywały do wnętrza przez wybite okna. – Część część ptaków uciekła, a część padła – przyznaje strażak.
– Wygląda to podejrzanie – stwierdza Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka, który krytykuje zatwierdzony projekt rozbudowy ulic. – W ostatnich dniach pytaliśmy Zarząd Dróg i Mostów o ekspertyzy ornitologiczne dla tej inwestycji – przypomina. Dodaje, że na niszczenie piskląt, a nawet samych tylko gniazd, trzeba mieć specjalne pozwolenie, także przy rozbiórce budynku.
Takiej zgody jeszcze nie ma. Firma przebudowująca drogę dopiero się o nią stara.
– Dostaliśmy wniosek Przedsiębiorstwa Robót Drogowych Lubartów o wydanie zezwolenia na niszczenie siedlisk, niszczenie gniazd, płoszenie i niepokojenie ptaków w tym budynku – potwierdza Paweł Duklewski, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie.
– Decyzja nie została jeszcze wydana, bo uznaliśmy, że konieczne jest uzupełnienie wniosku o dokładną inwentaryzację ornitologiczną oraz chiropterologiczną (dotyczącą nietoperzy – red.) – mówi Duklewski.
– Budynek od lat jest pusty i ma wybite okna, więc może stanowić siedlisko nie tylko gołębi, ale też ściśle chronionej sierpówki. Istnieje także duże prawdopodobieństwo, że mogłyby się tam znajdować również gniazda ptaków innych gatunków oraz nietoperze.
Sporządzeniem inwentaryzacji miał się zająć ekspert.
– Zadzwonił do mnie kierownik budowy, poprosił o opinię na temat tego, co się tu znajduje i czy budynek można wyburzać – mówi ornitolog Łukasz Bednarz, który miał obejrzeć, rozpoznać i policzyć stworzenia żyjące w pustostanie. Oględziny były umówione na wczoraj, noc wcześniej doszło do pożaru. – Prawdopodobnie z powodu podpalenia – stwierdza rzecznik straży.
– Kilkadziesiąt gołębi się zaczadziło – mówi ornitolog. Pisklęta nie miały nawet jak uciekać. – Zgłosiłem sprawę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz policji ze względu na możliwość popełnienia przestępstwa.
– Jeżeli doszło do uśmiercenia ptaków w okresie lęgowym, byłoby to przestępstwem – przyznaje kom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji. – Byliśmy na miejscu, przesłuchaliśmy ornitologa, zabezpieczyliśmy martwe ptaki do badań. Ustalamy też, jak doszło do pożaru.
– Była to już druga próba podpalenia tego budynku. Tym razem, niestety, skuteczna – stwierdza Joanna Stryczewska z biura prasowego Ratusza. – Budynek jest zabezpieczony i ogrodzony, a osoba, która tam weszła, zrobiła to nielegalnie.
A co na to lider konsorcjum przebudowy Al. Racławickich? – Budynek był przygotowany do wyburzenia i ogrodzony, ale miał już zdemontowane okna. Ktoś mógł przeskoczyć przez płot i dostać się do środka – ocenia Janusz Białek, prezes PRD Lubartów. Najlepiej, żeby policja wszystko wyjaśniła, żeby nie było żadnych domysłów.