We wtorek zabiorą mi dom. Eksmitują mnie, żeby budować obwodnicę – alarmuje Andrzej Sidor. – Wyczerpaliśmy wszystkie możliwości w tej sprawie. Budowa S17 nie może czekać – tłumaczą urzędnicy.
Historia zaczęła się w 2005 roku. – Byłem w szoku, gdy zatwierdzono plany budowy obwodnicy Lublina: zobaczyłem, że przebiega przez mój dom. Cieszyliśmy się nim z żoną dopiero od 10 miesięcy – opowiada.
Przez czas między 2008 rokiem, kiedy pojawił się u niego rzeczoznawca a dniem zapowiedzianej eksmisji, mieszkaniec ulicy Pliszczyńskiej kwestionował wycenę, walczył o urealnienie ceny nieruchomości.
By zwrócić uwagę na swoją sytuację, ustawił rogu ulicy Spokojnej w Lublinie (adres urzędowania wojewody – red.) baner z ogromnym napisem: "Czy Wojewoda przekroczyła prawo?”
Poszło o to, że w 2011 wojewoda umorzyła postępowanie wywłaszczeniowe, ale sięgnęła po nowe narzędzie prawne: wydała zezwolenie na realizację inwestycji drogowej (ZRID), automatycznie nakazujące Sidorowi wydanie nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa.
Z tą sprawą Sidor dotarł aż do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. A ten 15 stycznia tego roku orzekł, że okoliczności sprawy nie dawały wojewodzie lubelskiemu prawa do umorzenia postępowania administracyjnego.
– Skoro nie można było umorzyć postępowania administracyjnego, to nie można wszcząć procedury ZRID, bo w jednej sprawie nie mogą się toczyć dwa postępowania. Moja egzekucja jest bezprawna – uważa właściciel domu przy Pliszczyńskiej.
– Postępowanie wojewody poprzedziły negocjacje prowadzone przez GDDKiA z właścicielem nieruchomości – mówi Smerdel. Chodziło o dobrowolne zbycie domu pod budowę obwodnicy za zaproponowaną przez rzeczoznawcę cenę.
– Ponieważ nie doszło do zawarcia umowy cywilnoprawnej (strony nie uzgodniły ceny – red), sprawa została skierowana przez GDDKiA do wywłaszczenia w trybie administracyjnym – wyjaśnia Kamil Smerdel, rzecznik prasowy wojewody lubelskiego.
– Nigdy nie byliśmy oponentami, co do zbycia nieruchomości. Rozumiemy korzyści z budowy tej drogi dla ogółu. Stoimy jedynie na stanowisku, że powinno się to odbyć z poszanowaniem prawa. Dla mnie to wielka trauma. Boję się, że we wtorek wyniosą mnie z domu na krześle – mówi mężczyzna.