Nadzór budowlany zakazał użytkowania 10 mieszkań i klatki schodowej w bloku przy ul. Junoszy w Lublinie.
W środę przed blokiem stali zdezorientowani mieszkańcy. - Nie wiemy, czy możemy bezpiecznie mieszkać - martwili się. - Nikt nas o niczym nie informuje.
Eksplozja wstrząsnęła ich domem we wtorek, tuż przed godz. 21. W łazience emerytowanego doktora chemii wybuchł pojemnik z trucizną na mrówki faraona.
- Akurat się goliłem - opowiada naukowiec. - Pojemnik musiał się rozszczelnić, wyciekły palne gazy, które zmieszały się z powietrzem - przypuszcza. - Płomień z piecyka gazowego zainicjował eksplozję.
Ogień poparzył chemikowi twarz i ręce. Na szczęście niegroźnie, bo po opatrzeniu w szpitalu wrócił do domu. W jego mieszkaniu eksplozja wyłamała drzwi. Naruszyła też ściany budynku.
- W dwu mieszkaniach stwierdziliśmy, że zewnętrze ściany osłonowe odchyliły się o centymetr od ścian nośnych - mówi Jacek Bogusz z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Lublinie.
Realizacja Agnieszka Antoń
- W moim mieszkaniu jest rysa - mówi z niepokojem Helena Ryńska, która mieszka z chemikiem przez ścianę.
Nadzór budowlany uznał, że takie uszkodzenia mogą stwarzać zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców. Wczoraj nakazał usunięcie uszkodzeń. A do tego czasu zakazał użytkowania 10 mieszkań i klatki schodowej.
- Nie wykonam tej decyzji - zapowiedział wczoraj Marek Czapski, prezes spółdzielni Centrum, do której należy blok. - Jestem budowlańcem z 35-letnim stażem i uważam, że uszkodzenia nikomu nie zagrażają. Żadna ściana konstrukcyjna nie została naruszona, stropy są całe.
Według prezesa, wzmocnienie odchylonych od pionu ścian potrwa jeden dzień.
- Jeśli prezes pozwoli tam ludziom mieszkać, zrobi to na swoją odpowiedzialność - ostrzega Bogusz. - Wydaliśmy decyzję zgodną z prawem budowlanym, żeby odsunąć zagrożenie.
Władze miasta nie zamierzają interweniować. - To spółdzielnia jest zobowiązana do zapewnienia lokatorom dachu nad głową, a nie miasto - mówi Paweł Fijałkowski, zastępca prezydenta Lublina.
- My reagujemy w sytuacjach nagłych, gdy np. coś się dzieje w nocy i nie ma innych możliwości. Wtedy jesteśmy w stanie zapewnić nocleg w hotelu, albo podstawić ogrzewane namioty.