Prof. Dobiesław Nazimek wymyślił, jak wytwarzać benzynę z dwutlenku węgla, którego mamy w bród. Jego metoda może odmienić cały polski przemysł i przynieść ogromne zyski. Za kilka dni kluczowe decyzje.
Jak ustaliliśmy wczoraj, wszystko wskazuje na to, że pieniądze na badania wyłoży Ministerstwo Gospodarki. Szef tego resortu Waldemar Pawlak był u prof. Nazimka tydzień temu. - Wicepremier jest bardzo zainteresowany tą metodą - zdradza Edward Wojtas, poseł PSL z naszego regionu. - Gdyby udało się ją wdrożyć, byłaby to kapitalna sprawa.
W środę prof. Nazimek prezentował swój pomysł w Sejmie. Teraz czeka na oficjalne potwierdzenie z Ministerstwa Gospodarki, że resort podpisze z nim umowę, gwarantującą m.in. pieniądze na dalsze badania.
- Wszystko opiera się na tym, że zamiast emitować dwutlenek węgla do atmosfery, można go połączyć z wodą i w ten sposób bez trudu uzyskać paliwo: benzynę lub olej napędowy - wyjaśnia prof. Nazimek. Napisaliśmy o tym jako pierwsi tydzień temu.
Gdyby ta metoda - szacuje badacz - została zastosowana w największych zakładach przemysłowych w kraju, Polska mogłaby produkować 21 mln ton paliwa rocznie. To ogromna ilość, bo rocznie Polacy zużywają 6 mln ton benzyny.
Co najciekawsze, metodę lubelskiego profesora można by stosować m.in. w elektrowniach, ciepłowniach i zakładach produkujących nawozy sztuczne.
- W efekcie mielibyśmy nie tylko własne paliwo, ale też tańszy prąd. Bo producenci nie musieliby płacić za emisję dwutlenku węgla - przekonuje prof. Nazimek. To niezmiernie ważne, ponieważ już za kilka lat takich opłat będzie wymagała Unia Europejska.
- Jesteśmy na dobrej drodze - mówi tajemniczo Nazimek. - Za kilka dni wszystko powinno być już jasne.