Policja i prokuratura sprawdza, czy Lucjan Jonak, radny Rady Miejskiej w Chełmie, sfałszował dokumenty dotyczące swojego wykształcenia. Pracownica Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji oskarża Jonaka o szantaż. On sam twierdzi, że padł ofiarą spisku.
Jak twierdzi Beata Renowska, kadrowa w MOSiR, radny Jonak do dokumentów osobowych dopiero po upływie półtora miesiąca od chwili zatrudnienia dołączył kserokopię świadectwa dojrzałości. Miało ono potwierdzić zakończoną 1 czerwca 1989 roku - oczywiście maturą - 5-letnią edukację w Zaocznym Technikum Elektronicznym w Lublinie. Oryginał, jak wymagają tego przepisy, nigdy do kadr MOSiR nie wpłynął. Nic dziwnego, bo... nie istniał. Z naszych ustaleń wynika, że żaden Lucjan Henryk Jonak w roku 1989 nie ukończył wspomnianej szkoły! Co więcej, świadectwo dojrzałości o numerze 3454 jest wystawione na... kobietę.
- Pan Lucjan Jonak był naszym słuchaczem, ale zaliczył jedynie trzy semestry. Nie otrzymał od nas nawet świadectwa ukończenia szkoły, nie mówiąc o świadectwie dojrzałości - mówi Cecylia Wolska, wicedyrektor Zespołu Szkół Elektronicznych w Lublinie.
Przed świętami wielkanocnymi dokumentację personalną MOSiR sprawdzała policja pracy. Kserokopia trefnego świadectwa dojrzałości znalazła się w jej posiadaniu, stamtąd trafiła do Komendy Miejskiej Policji. Jest to skutek tego, co zdarzyło się w ostatnich dniach. Otóż kadrowa Beata Renowska twierdzi, że w sobotę wielkanocną Lucjan Jonak zażądał, by pomogła mu wymienić pewne dokumenty. Chodziło o kwestionariusz osobowy i świadectwo szkolne.
- Groził, że jeśli się nie zgodzę, to natychmiast zostanę zwolniona - relacjonuje Renowska. - Mówił, że jeśli ja mu pomogę, to on pomoże mnie, bo, będąc członkiem SLD, trzymam się na stanowisku wyłącznie dzięki jego wstawiennictwu. Odmówiłam, przez co naraziłam się na obelgi i kłopoty.
W miniony wtorek kadrowa zawiadomiła o tym fakcie swojego bezpośredniego przełożonego K. Białowicza. Ten polecił sprawdzenie autentyczności dokumentów znajdujących się w aktach. Okazało się to niemożliwe, bo podejrzane kwity jakimś cudem... zniknęły z teczki Jonaka. Pojawiły się natomiast nowe, potwierdzające ukończenie jedynie Zasadniczej Szkoły Zawodowej nr 1 w Chełmie. Policja, wezwana do sprawdzenia szafy, w której przechowuje się akta pracowników, stwierdziła ślady włamania. P.o. dyrektor K. Białowicz nie chciał z nami rozmawiać na ten temat.
Radny Lucjan Jonak zapewnia, że jest niewinny. Twierdzi, że to prowokacja i próba zdyskredytowania jego osoby.
- Nigdy nie mówiłem, że mam średnie wykształcenie - wyjaśnia. - Rzeczywiście nie skończyłem technikum w Lublinie, przerwałem naukę ze względów zdrowotnych. Te dokumenty ktoś spreparował.
Podejrzewany o oszustwo L. Jonak tłumaczy, że jest ofiarą spisku i że to jego szantażowała pracownica MOSiR, chcąc zachować posadę. •