Maria i Stanisław Matwiejczukowie wczoraj sprzątali dom swoich rodziców przy ul. Sokolniki w Lublinie. W czwartek przeszła tamtędy ponadmetrowa fala Czerniejówki. Woda wlewała się przez okna. - Ojciec jest inwalidą. Nie rusza się z łóżka - mówi Maria Matwiejczuk. - Gdyby nie strażacy, utonąłby. A mama razem z nim, bo nie chciała zostawić go samego - opowiada.
Za utrzymywanie rzeki odpowiada Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie. Leszek Boguta, p.o. dyrektor zarządu, tłumaczy to brakiem pieniędzy. - W tym roku dostaliśmy o 60 proc. mniej dotacji niż przed rokiem. Nie mamy funduszy na doprowadzenie Czerniejówki do właściwego stanu - przekonuje.
Zarząd podlega pod Urząd Marszałkowski. W piątek dyrektora Bogutę wezwał na dywanik szef Departament Rozwoju Wsi i Ochrony Środowiska UM. - Czekam na wyjaśnienia - mówi Zygmunt Babkiewicz, dyrektor departamentu. Ale ani w piątek, ani wczoraj Boguta nie pojawił się w urzędzie.
Za Czerniejówkę wzięli się za to strażacy. Wczoraj usuwali konary i zanieczyszczenia mogące tamować wodę. - Tam, gdzie ktoś coś zaniedbał, wysyła się strażaków. A my musimy jechać - zauważa Ryszard Starko, rzecznik lubelskiej straży. Strażacy rozwozili też wczoraj worki z piaskiem i wypompowywali resztki wody z podtopionych domów. Wszystkie służby w Lublinie są w pełnej gotowości na wypadek kolejnej fali deszczów. Synoptycy zapowiadali opady na początek tego tygodnia.
W całym regionie trwa liczenie strat. Wojewoda Andrzej Kurowski zobowiązał przedstawicieli zalanych gmin do oszacowania zniszczeń. Wczoraj wezwał ich do siebie. - Część samorządów sobie z tym poradziła, ale zdecydowana większość ma problemy z kalkulacjami - tłumaczy Krzysztof Komorski, rzecznik wojewody. - Gminy mogą starać się o preferencyjne kredyty dla rolników, a także o dotacje na budowę infrastruktury drogowej i mieszkalnej. Żeby jednak wojewoda wystąpił do Warszawy o pieniądze, straty muszą być udokumentowane - wyjaśnia.
Andrzej Kurowski złożył już u premiera wniosek o ogłoszenie stanu klęski żywiołowej na terenie gminy Godziszów. Tydzień temu w wyniku nawałnicy doszło tam do uszkodzenia blisko 500 budynków oraz zniszczenia większości upraw. - Liczymy, że premier przychyli się do tego wniosku. Pomogło by to nam w staraniu się o pieniądze na odbudowę zniszczeń - przekonuje Andrzej Olech, wójt Godziszowa. Wczoraj z wójtem spotkał się marszałek województwa Edward Wojtas.