81-letniej matce dawała dziennie jedną bułeczkę z masłem, a jej emeryturę przegrywała na automatach. Sąsiedzi zaalarmowali pracowników opieki społecznej i policję. Wyrodna córka została aresztowana.
Pierwsi o tym, że coś złego dzieje się w mieszkaniu w wielkim bloku na Kalinowszczyźnie w Lublinie dowiedzieli się pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
– Mieliśmy sygnał od sąsiadów, ale pracownik nie mógł wejść do mieszkania – mówi Antoni Rudnik, dyrektor MOPR. – Dostał się tam dopiero z policją i lekarzem.
Lekarz nie znalazł u staruszki śladów pobicia. Stwierdził jedynie, że kobieta powinna się lepiej odżywiać. Staruszka nie skarżyła się na zachowanie córki. Tak było w połowie listopada. Na początku tygodnia sąsiedzi usłyszeli w mieszkaniu kobiet odgłosy awantury.
– Widzieli 81-latkę na klatce schodowej – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. – Biła ją córka, która siłą wciągnięta matkę do mieszkania.
Policjanci znowu pojawili się w mieszkaniu. Tym razem starsza pani miała obrażenia na twarzy. Była niedożywiona. Nie ukrywała, że córka źle ją traktuje i to już od dwóch lat.
44-letnia Ewa M. miała słabość do hazardu. Przegrywała emeryturę matki na "jednorękich bandytach”. Staruszka nie miała na jedzenie. Często w ciągu całego dnia musiała wystarczyć jej bułeczka z masłem. Córka stawał się coraz bardziej agresywna.
– Postawiliśmy jej zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad matką od 2007 roku do momentu zatrzymania – mówi Marek Zych, zastępca szefa prokuratury rejonowej Lublin-Północ. – Sąd uwzględnił nasz wniosek o aresztowanie kobiety.
W piątek mieszkanie staruszki było zamknięte na głucho.
– Różnie tu bywa, ale podobnych rzeczy nie pamiętam – komentuje jedna z sąsiadek pobitej kobiety. Rozmawia niechętnie, woli pozostać anonimowa. – Czasami były tam jakieś krzyki, ale nie takie, jak ostatnio. Nie wiem, kim trzeba być, żeby zrobić coś takiego bezbronnej kobiecie i to własnej matce. Słyszałam, że ją zamknęli, ale pewnie niedługo puszczą.