Płytę z gotowym wywiadem swego szefa rozdał lubelskim radiowcom rzecznik marszałka Lubelszczyzny.
Za pieniądze podatników Urząd Marszałkowski kupił rzecznikowi minidisc, najpopularniejszy wśród radiowych reporterów sprzęt nagrywający. - Kosztował 1300 zł - mówi Dariusz Chyćko, rzecznik marszałka. Do tego trzeba było dokupić mikrofon. Ile kosztował, rzecznik nie pamięta.
- Myślałem, że ułatwi to pracę dziennikarzom, bo nie na wszystkie spotkania mogą dotrzeć - broni się Chyćko. Radiowcom dał też nagranie wywiadu z marszałkiem na temat dnia kobiet. Tłumaczy, że uznał to za "fajny pomysł”. W nagraniu słychać, że pytania marszałkowi Jarosławowi Zdrojkowskiemu, zadaje... on sam. - To ja miałem robić, ale marszałek wziął ode mnie kartkę z pytaniami i sam je przeczytał - mówi rzecznik.
- Kabaret - komentuje Krystyna Mokrosińska, szefowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. - Jako dziennikarze bądźmy trochę poważni i nie dajmy z siebie robić idiotów - dodaje.
- Ja mam tylko jedno pytanie, czy to ma zastąpić konferencje prasowe? Wcale nie zamierzam z tego korzystać. Z jednym wyjątkiem: jeśli będzie to nagranie oficjalnego oświadczenia - mówi anonimowo jedna z lubelskich reporterek.
Chyćko twierdzi, że nie jest jedynym ojcem tego pomysłu. - Spytałem radiowców, czy nie chcieliby dostawać gotowych materiałów na ciekawe tematy. Przytaknęli. Sami mi doradzili, jaki sprzęt mam kupić - twierdzi rzecznik. Ale pytany o nazwiska tych dziennikarzy stwierdza. - Nie znam ich wszystkich. Za krótko jestem rzecznikiem.
Z samym marszałkiem nie udało nam się skontaktować. Wyjechał do Berlina.