Najpierw cudem uniknął deportacji. Teraz chory na mukowiscydozę Jaś, choć jest już Polakiem, nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, ani dodatku pielęgnacyjnego. Bo jego mama jest Białorusinką. – To dyskryminacja małoletniego obywatela – twierdzą obrońcy praw człowieka.
– Rzecznik postanowił podjąć tę sprawę z urzędu – mówi Marta Kukowska, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. – W pierwszej kolejności poprosimy o wyjaśnienie wojewodę lubelskiego i Kancelarię Prezydenta RP. Od ich odpowiedzi będą zależały nasze dalsze kroki.
Jaś urodził się w Lublinie. Miał być odesłany na Białoruś, skąd pochodzi jego matka. Chłopczyk trafił do rodziny zastępczej. Kiedy odnalazł się jego biologiczny ojciec Polak, Jaś dostał polskie obywatelstwo. To zapobiegło deportacji. Malec wrócił do mamy i trojga rodzeństwa.
W sierpniu wojewoda wydała zgodę na pobyt rodziny Jasia w Polsce przez kolejne dwa lata. – Chciałam otworzyć firmę sprzątającą. Mogłabym pracować w godzinach, które nie kolidowałyby z opieką nad synem – mówi matka chłopca, Madina. Bo Jaś wymaga specjalnej rehabilitacji trzy razy dziennie
Okazało się jednak, że kobieta o założeniu działalności gospodarczej może tylko pomarzyć.
Jest spoza Unii Europejskiej i prawo pozwala jej założyć jedynie spółkę. Ale na start musi mieć minimum 50 tys. zł. Takich pieniędzy Madina nie ma.
Urzędnicy twierdzą, że są inne możliwości. – Obywatele Białorusi, Ukrainy, Rosji i Mołdawii mogą pracować w Polsce przez 6 miesięcy bez specjalnego zezwolenia. Wystarczy oświadczenie pracodawcy – zapewnia Rafał Przech z biura prasowego wojewody. – Potem pracodawca może ubiegać się o zezwolenie na pracę dla zatrudnionej osoby.
– Nic z tego – odpowiada Madina. – Pracodawcy nie chcą tracić czasu na formalności. A gdyby nawet ktoś zechciał mnie zatrudnić, czy da mi na rękę prawie 3 tys. zł?
Tyle musi zarabiać mama Jasia, by za dwa lata znowu starać się o zezwolenie na pobyt. Jej kłopoty uderzają przede wszystkim w 2,5-latka. Bo skoro jego mama nie ma pracy, to chłopiec nie ma ubezpieczenia zdrowotnego. Nie ma też – bo matka jest obywatelką Białorusi – 420 zł dodatku pielęgnacyjnego, który dostają w Polsce rodzice chorych dzieci.
Pomocną dłoń wyciągnęła Fundacja Ryszarda Krauzego i opłaciła ubezpieczenie chłopca. Ale tylko na dwa miesiące.
Sprawę rozwiązałoby przyznanie mamie i przyrodniemu rodzeństwu Jasia polskiego obywatelstwa. To leży w gestii prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W ubiegłym roku Madina złożyła odpowiedni wniosek za pośrednictwem konsula w Grodnie. Niestety, papier zaginął. – Napisałam ponownie, bo to nasza jedyna nadzieja – mówi kobieta.
– Kiedy wniosek trafi do nas, zostanie rozpatrzony – poinformował nas Konrad Walczuk z biura prasowego Kancelarii Prezydenta RP.