Już nie tylko lokatorzy z parteru, ale także 86-letnia pani Józefa dostała od administracji zakaz palenia w piecu. Docelowo na ogrzewanie energią elektryczną przejść mają wszyscy lokatorzy prywatnej kamienicy przy Biernackiego 7 w Lublinie. Emerytów na to nie stać. – Ja śpię w ubraniu – przyznaje najstarsza lokatorka kamienicy.
Józefa Kokosińska pokazuje odcinki emerytury: 1630 zł albo 1697 zł. Przyznaje, że dostaje też 500 zł zasiłku na chorego na padaczkę syna. Ona ma lat 86, syn – 64.
W kamienicy przy Biernackiego pani Józefa mieszka od 1957 r. Na dowód, że ma prawo tu być, przynosi napisany na maszynie dokument z Wydziału Spraw Lokalowych Urzędu Miejskiego.
– Czynszu płacę 410 zł, plus 50 zł za śmieci. Światło to 170-180 zł. Chodzę zawsze, by mi rozłożyli na raty, co miesiąc. Naraz nie dałabym rady – tłumaczy.
Rozmawiamy o pieniądzach, bo za chwilę wydatki pani Józi mają gwałtownie wzrosnąć. – Myślałam, że się wykończę przez te święta, tak mi z pieca dymiło. Nie palę, śpię w ubraniu. Po mieszkaniu chodzę w butach, ale i tak marzniemy – opowiada.
Problem z piecem zgłosiła do administracji w poniedziałek. Tego samego dnia dostała oficjalne pismo – ma się zgłosić do zakładu energetycznego. A wtedy zarządca nieruchomości „dostosuje instalację do ogrzewania elektrycznego”.
Administracja wiezie olejowe
Podobne pismo pod koniec listopada dostali już państwo Soboń z parteru budynku, którzy zakaz używania pieca kaflowego mają od października. Są załamani - na ogrzewanie prądem ich nie stać (o sprawie pisaliśmy kilka dni temu). Sąsiedzi opowiadają, że wczoraj rano elektrycy zrobili oficjalny odbiór montowanych w grudniu nowych skrzynek elektrycznych na klatce schodowej. Chwilę później u wszystkich rozdzwoniły się telefony.
– Powiedzieli, że konserwator z administracji będzie nam rozwozić grzejniki olejowe – mówi Zbigniew Soboń. I dodaje: – Ja taki grzejnik sobie sam już kupiłem. Zanim włączyłem to spisałem licznik. Chodzi na najmniejszej możliwej mocy i po sześciu dniach zużył tyle prądu co całe mieszkanie przez miesiąc.
Zero rozmów, wiele pism
Kamienica jest w prywatnych rękach od 1997 r. Od 2018 r. formalnym właścicielem budynku jest należąca do właścicieli spółka Venture Hub. Jej prezes i wiceprezes (Mariusz i Zbigniew Nowak) są dla mieszkańców nieuchwytni. – Raz mężowi udało się dodzwonić, potem już nie odbierał – opowiada pani Irena z mieszkania na parterze.
Mieszkańcy wszelkie problemy sypiącej się kamienicy, jak mokre po każdym deszczu ściany czy przeciekający dach, zgłaszają do administracji - ZON Admina. Ale z „zarządcą godnym zaufania” – jak firma chwali się na swojej stronie internetowej – kontakt też jest ograniczony.
86-letnia pani Józefa do biura na ul. Koryznowej pojechała wczoraj. – Napisałam pismo, że ze względów finansowych, nie zgadzam się na elektryczny grzejnik – opowiada. – Nikt ze mną nie chciał rozmawiać, tam w ogóle nie wolno wchodzić.
Mokre ściany i bezużyteczny węgiel
Ściany wilgotnieją tak bardzo, że lokatorzy z parteru swoje mieszkania malują co roku.
– A u mnie wszystko pęka, bo z czego ja malarza opłacę – przyznaje pani Józefa. Z niepełnosprawnym synem mieszka na piętrze. Jej ściany wodą nie podchodzą, ale za to sufit robi się mokry gdy przy większym deszczu i roztopach przecieka dach.
Lokatorzy marzną, a w piwnicach zalega kupiony z myślą o zimie węgiel. – Każdy z nas ma po dwie tony – załamuje pani Irena. – Żeby chociaż do wiosny pozwolili nam palić.
Pan Zbigniew: To nieprawda co mówi administracja, że problem z kominami pojawił się dopiero teraz. On jest co roku.
W korespondencji z nami prezes „Adminy” Beata Piasecka zapewnia, że koszt nowej instalacji w lokalu pokryje właściciel nieruchomości. – Winien mieć jednak dostęp do lokalu i warunki z zakładu energetycznego – tłumaczy. Podkreśla też, że „zdając sobie sprawę z braku zamożności i sytuacji materialnej mieszkańców nie podejmował decyzji o podwyższaniu obecnej stawki”.
Prezes spółki Venture Hub obiecał odpowiedzieć na nasze pytania po nowym roku.
Do sprawy wrócimy.