Szef doradców Andrzeja Leppera Bolesław Borysiuk przegrał wczoraj przed sądem w Lubliniesprawę, jaką wytoczył Dziennikowi w tzw. trybie wyborczym. Chodziło o artykuł, w którym opisaliśmy domniemanego wyłudzenie przez Borysiuka awansu wojskowego.
Tekst „Farbowany porucznik Leppera” ukazał się przed tygodniem.
Borysiuk wystąpił do sądu przeciwko Dziennikowi w tzw. trybie wyborczym, przewidzianym w szczególnych przypadkach oszczerstw w kampanii wyborczej (rozpatrzenie sprawy trwa wtedy najwyżej 48 godzin). Twierdził, że napisaliśmy nieprawdę, a on sam nie wyłudził stopnia oficerskiego, awansu nie załatwił mu znajomy pułkownik z MON, ani że nie jest beneficjentem żadnego układu przestępczego.
Wczoraj Borysiuk przekonywał do swoich racji przed sądem. Domagał się sprostowania i przeprosin. Redaktor naczelny Dziennika przedstawił natomiast dowody na to, że informacje w tekście były prawdziwe. Sąd nie uznał racji kandydata Samoobrony. – Treść artykułu nie stanowi materiału wyborczego, a jedynie informację prasową – mówiła w uzasadnieniu sędzia Marta Gierczak-Kobylarz. – W ocenie sądu był to wolny głos w prasie. Dlatego pan Borysiuk nie może dochodzić ochrony dóbr osobistych w tym trybie.
– Jestem zaszokowany taką decyzją – stwierdził tuż po odczytaniu postanowienia sądu Borysiuk. Zapowiedział, że będzie dochodził swoich praw w procesie cywilnym.
Wczorajszy wyrok nie jest prawomocny.