Czterej najbardziej aktywni członkowie szajki okradającej transformatory dostali karę 7,5 roku i 7 lat więzienia. To niemal jak za zabójstwo, za które sądy wymierzają kary od ośmiu lat więzienia.
Przez kilkanaście miesięcy gang spędzał sen z oczu ekipom naprawczym firm energetycznych w powiatach lubelskim, lubartowskim, kraśnickim i puławskim. Złodzieje wybierali transformatory, które nie miały systemu alarmowego informującego o braku zasilania.
Z jednego urządzenia pozyskiwali od 40-120 kg miedzi. Zrabowane łupy trafiały do skupów metali kolorowych.