Mieszkańcy bloków przy ul. Domeyki i Olechnowicza zaopiekowali się dwoma bezdomnymi psami. Ustawili im budę i codziennie karmią.
- Psy wałęsały się po okolicy od listopada. Zostawialiśmy im jedzenie, przygotowaliśmy legowiska – opowiada Violetta, która mieszka przy ul. Olechnowicza. – Sama mam psa i jestem wrażliwa na krzywdę innych zwierząt, dlatego codziennie zanoszę im jedzenie. Podobnie jak inni sąsiedzi. Dbamy o to, żeby miały jak najlepiej, żeby im było ciepło. Postanowiliśmy, że będą to nasze osiedlowe pieski.
Na pomysł postawienia budy wpadła Katarzyna Szczepińska, która przy ul. Nałkowskich prowadzi sklep zoologiczny i salon strzyżenia psów. Zorganizowała na facebooku zbiórkę pieniędzy.
– Zgłosiła się jednak osoba, która dała nam budę za darmo. W związku z tym pieniądze, które udało się zebrać zostaną rozdysponowane wedle życzenia darczyńców – mówi Katarzyna Szczepińska. – Moja propozycja jest taka, żeby przeznaczyć je na potrzeby psów. Większość ludzi, którzy wpłacili pieniądze popiera ten pomysł. Jeśli jednak ktoś będzie chciał zwrot pieniędzy to oczywiście go dostanie.
Jak podkreśla pani Violetta, psy są bardzo spokojne. – Są już tu trzy miesiące i ani razu nie zdarzyło się, żeby były wobec kogoś agresywne. Nikogo nie zaatakowały. Są natomiast bardzo płochliwe, prawdopodobnie mają jakieś złe doświadczenia – mówi mieszkanka. – Większość sąsiadów traktuje je bardzo pozytywnie. Są jednak tacy, którym to przeszkadza, bo ktoś zawiadamiał schronisko i straż miejską. A my wolelibyśmy, żeby psy zostały tutaj, tu będą miały znacznie lepsze warunki.
Jak informuje Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej w Lublinie, nie ma przepisów, które regulowały opiekę nad bezpańskimi psami. – Można je dokarmiać i zapewniać im schronienie – mówi Gogola. - Ze względu na pogodę, jaką teraz mamy lepiej, jeśli buda wyłożona będzie sianem a nie kocami. Koc szybko namaka i przestaje być dobrym podłożem, nie ma odpowiedniej izolacji.
Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że część mieszkańców jest przeciwna bezpańskim psom. W ich sprawie strażnicy miejscy otrzymali już 10 zgłoszeń.
– Niektóre interwencje kończyły się przyjazdem na miejsce i strażników i ludzi z schroniska. Z tego wniosek, że część osób rzeczywiście dokarmia i opiekuje się psami, a części mieszkańców wyraźnie to przeszkadza – mówi Gogola. – W takich przypadkach mamy obowiązek reagować, dlatego powiadamialiśmy schronisko. Jest jednak problem z odłowieniem tych psów. Trudno je złapać.
Ostatnie zgłoszenie wpłynęło wczoraj. – Jeden z mieszkańców poinformował nas, że psy zaatakowały jego psa kiedy wyszedł z nim na spacer. Trudno mieć pewność jak będą zachowywały się te psy w kontaktach z ludźmi czy innymi zwierzętami – tłumaczy Gogola. – Psy są bezpańskie. Ludzie je dokarmiają, ale nie ma osoby, która wzięłaby za nie odpowiedzialność np. w razie pogryzienia.