Miliony dolarów, tajemnicze obligacje, a w tle Zakon Maltański. Taką „filmową” intrygę wymyśliło sześciu oszustów, w tym mechanik z Lublina, by wyłudzić pieniądze od polskiego przedsiębiorcy. W piątek usłyszeli wyroki.
– Ilość egzotycznych elementów wskazuje, że historia ta była niedorzeczna – tak plan Marka Ż. i jego kompanów oceniła sędzia Aleksandra Machel-Dzik z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Proces w tej sprawie trwał od 2015 r. Na ławie oskarżonych zasiedli dwaj Włosi, trzej Ukraińcy i Polak. Jak ustaliła prokuratura, panowie usiłowali sprzedać imitacje amerykańskich obligacji, wystawione rzekomo przez Bank Rezerw Federalnych Filadelfii. Każda z sześciu takich „obligacji” opiewała na 100 mln USD.
Z akt sprawy wynika, że na pomysł oszustwa wpadł Lamberto S., włoski kierowca po 3 klasach szkoły średniej. Miał imitację amerykańskiej obligacji o nominale 100 mln USD. Dokument pochodził rzekomo z lat 30. ubiegłego wieku. Mężczyzna miał otrzymać również cyfrowe kopie pięciu podobnych dokumentów. Wszystkie chciał sprzedać za 10 proc. nominalnej wartości.
W 2010 r. przedstawił swój plan koledze – znajomemu wulkanizatorowi. Romolo F. uznał, że to szansa na dobry zarobek. Zaprosił do współpracy znajomego Ukraińca Volodymyra Z. Kierowca ze Lwowa miał szukać na Ukrainie kupca, zainteresowanego „obligacjami”. W plan wtajemniczono również Yosyfa Y., przedsiębiorcę ze Lwowa, a później Marka Ż., mechanika z Lublina. Mężczyzna miał pomóc w szukaniu kupca w Polsce.
Udało mu się dotrzeć do Krzysztofa K., który chciał wybudować w Lublinie bioelektrownię. Przedsiębiorca spotykał się z „kontrahentami”. Kierowca Lamberto S. przedstawił się jako pełnomocnik dysponenta obligacji – Zakonu Maltańskiego. Pozostali członkowie grupy udawali biznesowych pośredników, bankierów i tłumaczy.
Krzysztof K. szybko zorientował się, że jego rozmówcy to naciągacze. Zorganizował prowokację we współpracy z agentami Centralnego Biura Śledczego. Podczas spotkania w jednym z lubelskich hoteli, oszuści zaoferowali sprzedaż sześciu obligacji o nominale 100 mln USD każda. Panowie poprosili o 100 tys. euro zaliczki za jedną obligację. Wtedy zostali zatrzymani. Jak później ustalili śledczy, rzekome obligacje to bezwartościowe kartki, przygotowane na domowej drukarce. Włosi odwzorowali dolarowy banknot i do jedynki dopisali zera. Nie uniknęli przy tym błędów ortograficznych.
Wszyscy zostali skazani za usiłowanie oszustwa. Marek Ż. usłyszał wyrok 2,5 roku więzienia oraz 10 tys. zł grzywny. Pozostałym oskarżonym sąd wymierzył kary od 2 do 2 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności. Wszyscy muszą również zapłacić grzywny, sięgające 30 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny.
>>>