Rozmowa z Marią Górską, licealistką z Lublina.
– 18 lat będę mieć 28 sierpnia, chcę spędzić ten dzień z rodziną. A w poniedziałek 30 sierpnia rano oddam krew, wieczór spędzę z przyjaciółmi. Dużą imprezę urodzinową zrobię w listopadzie razem z moją przyjaciółką.
Nie boisz się igieł i strzykawek?
– Nie, ani igieł, ani krwi. Myślę też o oddawaniu szpiku. Czytałam, że to boli tylko na początku, a potem po prostu trzeba cierpliwie czekać, bo trwa to dosyć długo. Niczego mi przecież przez to nie ubędzie, a za to mogę komuś pomóc. Zawsze, kiedy oglądałam w telewizji filmy o lekarzach i widziałam, jak komuś brakuje krwi, chciałam, żeby takie sytuacje nie miały miejsca. Czekam teraz tylko na moment, kiedy będę już pełnoletnia, bo wcześniej nie wolno tego robić. Poza tym sama chcę zostać lekarzem i uczę się w klasie biologiczno-chemicznej.
Kiedy zapadła decyzja: Będę lekarzem?
– Wcześniej chciałam iść do klasy dziennikarskiej i nawet dobrze szło mi pisanie artykułów. Nawet teraz przygotowuję teksty do gazetki szkolnej. Ale w pewnym momencie po prostu coś mnie olśniło i nagle stwierdziłam, że chcę być lekarzem.
Dlaczego namawiasz kolegów i koleżanki do tego by też oddawali krew z okazji "osiemnastki”?
– Warto z takiej ważnej okazji pomyśleć nie tylko o sobie, ale dać też coś dobrego innym. Moim zdaniem krwiodawstwo nie jest wystarczająco rozpropagowane. Co pewien czas przeprowadza się nagłe akcje oddawania krwi, ale nie zachęca, żeby robić to regularnie. Wydaje mi się, że ludzie wiedzą, że to potrzebne, ale zachowują się tak, jakby czekali aż zrobi to ktoś inny. Może myślą, że to ich nie dotyczy, dopóki krwi nie potrzebuje nikt z ich rodziny.