Ponad 700 osób podpisało obywatelski projekt uchwały w obronie zielonej miejskiej działki na Sławinku. – Ktoś chce ją kupić od miasta – twierdzi senator Jacek Bury (Polska 2050). – Już mówiliśmy, że nie zamierzamy jej sprzedawać – odpowiada Ratusz.
Sprawa dotyczy miejskiej działki przy ul. Powstańców Śląskich 74a. To niezabudowana nieruchomość porośnięta zielenią. Niepokój okolicznych mieszkańców wzbudziły działania Urzędu Miasta, z których wywnioskowali, że wkrótce zielony teren stanie się placem budowy.
Przypomnijmy: w maju Wydział Gospodarowania Mieniem, odpowiedzialny m.in. za sprzedaż miejskich nieruchomości, zawnioskował do Wydziału Planowania o tzw. wuzetkę, czyli decyzję ustalającej możliwy sposób zagospodarowania terenu.
Taką decyzją ustala się przeznaczenie terenu, który nie ma jeszcze planu zagospodarowania. A tak jest w przypadku ziemi przy Powstańców Śląskich 74a. Teoretycznie leży ona w obszarze zarezerwowanym pod zieleń, o czym mówi uchwalone w 2019 r. studium przestrzenne. Studium nie jest jednak wiążące przy wydawaniu „wuzetki”.
Wydział od sprzedaży gruntów wnioskował o „wuzetkę” dopuszczającą tutaj budowę domu jednorodzinnego. W lipcu taką decyzję dostał. Właśnie to utwierdziło mieszkańców w przekonaniu, że miasto chce sprzedać działkę pod budowę domu.
Ratusz zaprzeczył temu już dawno. – Ten teren nie zostanie sprzedany – zapewniała nas latem nas Joanna Stryczewska z biura prasowego w lubelskim Ratuszu. Tłumaczyła, że wniosek o „wuzetkę” miał tylko „charakter rozeznania”.
To dementi nie wszystkich przekonało. Grupa mieszkańców Sławinka złożyła wczoraj do Rady Miasta obywatelski projekt uchwały przeciw sprzedaży tej ziemi. Podpisało go ponad 700 osób. Radni mają trzy miesiące na rozpatrzenie projektu.
– To jest apel, żeby prezydent, jako gospodarz terenów miejskich, nie sprzedawał tego terenu – mówiła wczoraj Danuta Olchowska-Kubik, jedna z mieszkanek Sławinka. – Chcemy, żeby urządzić tutaj miejsce zielone, skwer, zieleniec. Chcemy utworzyć kompleks wypoczynkowy, rekreacyjny.
Wczorajsza konferencja prasowa, na której mieszkańcy poinformowali o swoim projekcie, została zwołana przez senatora Jacka Burego (Polska 2050).
– Najprawdopodobniej ktoś chce tę działkę od miasta kupić i wybudować kolejne szeregowce, pozbawiając mieszkańców możliwości korzystania z tego terenu, który jest właściwie jedynym zielonym skwerkiem w okolicy – mówił senator Bury. Jego zdaniem w ostatnim czasie Lublin jest postrzegany jako „miasto nietransparentne”. – Jednych inwestorów traktuje lepiej, innych gorzej. Może ciągle jest to w obrębie prawa, ale standardy tych działań pozostawiają wiele do życzenia.
Ratusz szybko zareagował na słowa Burego własną konferencją prasową.
– Ta działka nie będzie podlegała sprzedaży – powtórzył swoją deklarację z lata Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina. – Pan senator mija się z pewnymi faktami – stwierdził Szymczyk. Podkreślił, że słowa Burego są niezrozumiałe i nieuzasadnione. – Szkoda tylko mieszkańców, że są wmanewrowani w takie emocjonalne działania.
Dlaczego więc Wydział Gospodarowania Mieniem wnioskował o decyzję dopuszczającą budowę domu jednorodzinnego?
– To wynikało ze standardowego działania mojego wydziału – tłumaczył dyrektor Arkadiusz Nahuluk. Wyjaśnia, że miasto analizuje swój stan posiadania i typuje działki do ewentualnej sprzedaży. – Wynikiem tej analizy było wystąpienie o warunki zabudowy, dlatego że ta działka nie ma planu zagospodarowania – dodał Nahuluk. Przypomniał też, że gdy tylko prezydent zadeklarował, że ziemia nie trafi na sprzedaż, przerwał wszelkie działania wobec tej nieruchomości.
Wczoraj Ratusz ponowił również swoją zapowiedź przygotowania planu zagospodarowania chroniącego tereny zielone w rejonie ul. Powstańców Śląskich.
– Sądzę, że jeszcze w tym roku przedstawimy radnym projekt uchwały – zadeklarowała Małgorzata Żurkowska, główna urbanistka miasta. Dodała, że chodzi o uchwałę rozpoczynającą prace nad sporządzeniem planu dla tego obszaru. Podobna uchwała ma objąć również wąwóz im. Modesta Sękowskiego ciągnący się od ul. Popiełuszki do ul. Ćwiklińskiej.