Niepełnosprawna studentka została wyproszona z imprezy andrzejkowej w lubelskim klubie. – Usłyszałam, że nie mam zaproszenia. Ale miałam. To dyskryminacja – uważa dziewczyna
Przeczytaj cały list Malwiny Skurak
– Gdy spytałam dlaczego, powiedział, że szef kazał, bo nie mamy zaproszeń. Ale przecież byłam na liście, co zostało po-twierdzone przy wejściu do klubu – oburza się.
– Usłyszałyśmy, że musimy wyjść, bo zaszło nieporozumienie – relacjonuje Sylwia Wójtowicz, koleżanka Malwiny.
Dziewczyny wyszły. – Postałyśmy chwilę pod klubem i wtedy pojawił się pewien mężczyzna z niepełnosprawnością. Chciał wejść tylko po żonę, ale nawet na to mu nie pozwolili – opowiada pani Malwina. – Obserwując tę sytuację nabrałam podejrzeń, że selekcja polega na niewpuszczaniu osób z widoczną niepełnosprawnością. Choć nie usłyszałam tego wprost – dodaje.
Właściciel klubu nie chce komentować tej sytuacji. Na pytanie, czy w jego lokalu osoby niepełnosprawne nie są mile widziane, odpowiada krótko: – Miesiąc temu była u nas impreza dla głuchoniemych.
Malwina Skurak jest sekretarzem Zrzeszenia Studentów Niepełnosprawnych "Alter Idem” UMCS. Jak mówi, taka sytuacja przydarzyła jej się nie po raz pierwszy. – W październiku z grupą znajomych z naszego stowarzyszenia wybraliśmy się do innego z lubelskich klubów. Była z nami koleżanka na wózku inwalidzkim.
Może chodzić, ale ma problemy z pokonywaniem dłuższych dystansów. Jako jedyna z całej grupy nie została wpuszczona do środka – opowiada pani Malwina. – Selekcjoner tłumaczył, że w klubie jest duży tłok, więc jeśli coś się jej stanie, to on będzie za to odpowiadał. Nie pomogły tłumaczenia, że wózek zostanie przed wejściem, a dziewczyna usiądzie w loży, którą wynajęliśmy, aby było bezpieczniej i bardziej komfortowo – dodaje.
Menadżer lokalu, w którym doszło do tej przykrej sytuacji, nie chciał udzielić nam komentarza.
Zdaniem Malwiny Skurak w obu przypadkach dopuszczono się dyskryminacji. – Bardzo mi zależy na tym, żeby to się zmieniło, bo niepełnosprawny ma takie same potrzeby i prawa, jak osoby zupełnie zdrowe – przekonuje.
Joanna Olszewska, pełnomocnik prezydenta Lublina do spraw osób niepełnosprawnych: – Mam nadzieję, że były inne podstawy takiego zachowania ochroniarzy. Ale jeśli faktycznie powodem była niepełnosprawność, to jest to wbrew wszelkim zasadom współżycia społecznego. Każdy ma prawo korzystać z życia tak, jak ma na to ochotę.