Nowy komendant główny Państwowej Straży Pożarnej zajmie się lubelskim komendantem wojewódzkim Andrzejem Gregorkiem.
Sprawa ciągnie się od roku. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które kontrolowało wtedy lubelski garnizon, miało zastrzeżenia do pięciu przetargów prowadzonych w Lublinie w latach 2005-2006. Chodzi o zakup sprzętu, samochodów i założenie klimatyzacji w budynku przy ul. Strażackiej. Do nieprawidłowości miało dojść na etapie przygotowywania dokumentacji przetargowej, ale też w trakcie samego postępowania i podpisywania umów. Postępowanie w tej sprawie jesienią zeszłego roku wszczęła prokuratura w Siedlcach.
Niezależnie od tego na przełomie września i października ówczesny komendant główny straży wysłał do Lublina swój zespół kontrolny. Zakres kontroli dotyczył spraw, które poruszyli inspektorzy MSWiA. Zespół przygotował całą listę uwag i wniosków pokontrolnych, do których komendant Gregorek miał się ustosunkować.
Jego pismo właśnie dotarło do komendy głównej. Ale już nie do komendanta zlecającego kontrolę, tylko na biurko nowego szefa strażaków - Wiesława Leśniakiewicza, który objął funkcję w zeszłym tygodniu.
- W tej chwili odpowiedź komendanta Gregorka jest przedmiotem analizy naszych specjalistów - wyjaśnia Paweł Frątczak, rzecznik Komendy Głównej PSP. - Trzeba sprawdzić, czy pan komendant odpowiedział na wszystkie uwagi, i czy te wyjaśnienia są zadowalające.
Gotowy raport trafi do komendanta głównego po 20 stycznia. - Wtedy będziemy mogli mówić o dalszych krokach komendy głównej - dodaje Frątczak. Jakich? Dowiemy się pod koniec miesiąca.
Lubelscy strażacy nie mają wątpliwości: Dni komendanta są już policzone - mówi nam jeden z nich. - Nowy szef centrali oznacza nową miotłę. A Gregorek powinien być pierwszą ofiarą tych porządków - dodaje inny z funkcjonariuszy.
Gregorek milczy. Jego rzeczniczka wyjaśniała ostatnio na naszych łamach, że wszystkie przetargi odbyły się zgodnie z przepisami i nikt nie działał na szkodę komendy.