Prezydent Lublina zapowiedział wewnętrzną kontrolę w Wydziale Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. To kolejne wątpliwości co do pracy dyrektora,
Kontrola w wydziale to reakcja na zaniechania dyrektora. Marian Stani nie reagował na to, że co najmniej jedna z firm wywożących odpady stosuje ceny wyższe od stawek maksymalnych ustalonych przez Radę Miasta.
- Jeśli chodzi o selektywną zbiórkę śmieci w kontenerach KP-7 to rzeczywiście stawki są większe od cen określonych w uchwale. Nowe ceny obowiązują od stycznia - przyznaje Wojciech Lutek, prezes firmy wywozowej Kom-Eko.
Na płacenie wyższych cen nie zgodziły się miejskie wodociągi. MPWiK odpisało Kom-Eko, że nowa stawka jest nielegalna. Efekt? Wodociągi za wywóz swoich śmieci płacą tylko tyle, na ile pozwala uchwała.
Nadzór nad wykonywaniem uchwały powinien sprawować szef Wydziału Ochrony Środowiska. W rozmowie z nami dyrektor przyznał, że wiedział o nielegalnym cenniku, który trafił do wodociągów. - Ale MPWiK ostatecznie nie zaakceptowało tych stawek, więc nie ma sprawy - stwierdza Marian Stani. I dodaje, że nie ma żadnego dowodu na nielegalne praktyki Kom-Eko. Mimo że kilka dni wcześniej spółka sama przyznała się do zawyżania cen.
- Dyrektor powinien stać na straży lokalnego prawa - mówi Adam Wasilewski, prezydent Lublina. I zapowiada, że zleci wewnętrzną kontrolę pracy wydziału.
To nie pierwsza wpadka dyrektora WOŚ, który, zanim trafił na fotel w Ratuszu, doradzał Kom-Eko, jak ma pozyskiwać fundusze.
W 2006 r. Dziennik Wschodni ujawnił, że wydział kierowany przez Staniego bez przetargu powierzał Kom-Eko zarządzanie miejskim składowiskiem ziemi. Po naszej publikacji sprawę zbadała Regionalna Izba Obrachunkowa. Jej kontrolerzy ustalili, że do Kom-Eko z ominięciem przepisów trafiły aż cztery miliony złotych.