Jeśli porównamy naprotechnologię i in vitro, to naprotechnologia ma przyszłość. To właśnie ta metoda dociera do przyczyn niepłodności – mówił prof. Thomas Hilgers, jej twórca. Przez weekend w Lublinie trwała konferencja poświęcona naprotechnologii.
W przeciwieństwie do in vitro, ta metoda nie polega na sztucznym zapłodnieniu, ale leczeniu niepłodności.
– Naprotechnologia jest metodą leczenia, nie sztucznej produkcji embrionów. Jej skuteczność jest nawet 3 razy wyższa niż in vitro. Poza tym diagnozuje i leczy ona schorzenia: nieprawidłowości szyjki macicy, stany zapalne, torbiele jajnikowe, zaburzenia funkcji jajników, zespół napięcia przedmiesiączkowego (PMS), depresję poporodową, skłonności do raka i poronień, itp. – mówią jej zwolennicy.
W Lublinie powstaje, jako jedna z pierwszych w Polsce, klinika leczenia niepłodności metodą naprotechnologii. Jej założyciel dr Maciej Barczentewicz twierdzi, że jest ona skuteczniejsza od in vitro. Podaje przykład Irlandii, gdzie ponad połowie kobiet leczonych tą metodą udało się zajść w ciążę. Skuteczność in vitro wynosi 35-40 proc.
Kongres o naprotechnologii zbiegł się z dyskusją na temat zakazu stosowania sztucznego zapłodnienia, która toczyła w zeszłym tygodniu w Sejmie. Kościół sprzeciwia się tej metodzie.
– Nie należy jednak potępiać osób, które decydują się na in vitro i dzieci poczętych w wyniku tej metody – powiedział podczas mszy odprawionej dla uczestników lubelskiej konferencji abp Józef Życiński, metropolita lubelski. Dodał, że nie wolno zapominać, że cel nie uświęca środków.
Na świecie jest około 400 lekarzy przeszkolonych w zakresie naprotechnologii. W Polsce do 2008 roku tylko jeden lekarz pracował tą metodą. Aktualnie szkoli się 11 lekarzy i 20 instruktorów. Badania wszystkich leczonych w Lublinie kobiet przesyłane są do USA i tam analizowane przez specjalistów naprotechnologii.