- To jest moment, w którym trzeba solidaryzować się z narodem białoruskim – mówi lubelski europoseł Krzysztof Hetman nawiązując do protestów, jakie mają miejsce na Białorusi, po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich. I krytykuje rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Zamieszki na ulicach Mińska i innych białoruskich miast trwają od niedzieli. Rozpoczęły się po ogłoszeniu zwycięstwa Aleksandra Łukaszenki.
Według Centralnej Komisji Wyborczej rządzący krajem od 1994 roku prezydent zdobył ponad 80 proc. głosów. Nie spodobało się to wielu zwolennikom opozycji, których zdaniem wybory zostały sfałszowane. Protesty są brutalnie tłumione przez milicję i wojsko.
W piątek o wsparcie dla Białorusi zaapelował lubelski poseł do Parlamentu Europejskiego i szef wojewódzkich struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego Krzysztof Hetman.
- Tego typu akty powinny być z naszej strony nieustanne, by Białoruś wiedziała, że ma w Polsce przyjaciela, a Polacy wspierają dążenia narodu białoruskiego do wolnego, demokratycznego i praworządnego państwa – mówił Hetman.
I jednocześnie skrytykował polskie władze z brak właściwej, jego zdaniem reakcji na wydarzenia na Białorusi.
- Patrzę na to z przykrością, bo padało wiele słów o tym, jak to Polska wstała z kolan i jak mocną ma pozycję na arenie międzynarodowej. W przeciągu ostatnich sześciu dni widzimy, do jakiej roli sprowadzono nasz kraj – stwierdził Hetman, zarzucając rządowi brak prowadzenia polityki wschodniej.
- Proszę zwrócić uwagę, że nawet Stany Zjednoczone wybrały Litwę jako partnera do kontaktów z Mińskiem. Degradacja Rzeczpospolitej i pozycji międzynarodowej jest po prostu straszna. Premier Morawiecki kompletnie nie był przygotowany na wydarzenia w Mińsku, choć wcześniej można było przewidzieć ich rozwój po wyborach – mówił szef lubelskich ludowców. - Trzeba sobie zadać pytanie, czy rząd, który jest zaskoczony tą sytuacją, będzie tak samo zaskoczony, jeśli – a tego nie możemy wykluczyć – dojdzie do fali uchodźców z terenu Białorusi. Gdzie mieliby uciec przed opresyjną władzą, jak właśnie nie do Polski. Pytanie, czy jest przygotowywany jakikolwiek plan na taką ewentualność?