Od czerwca osoby po 75. roku życia będą mogły liczyć na recepty na darmowe leki. Lekarze rodzinni ostrzegają, że może to prowadzić do wyłudzeń
Chciałabym, żeby leki były darmowe. Miesięcznie wydaję na nie 300-400 zł, a całej emerytury mam 1200 zł – mówi pani Barbara z Lublina. – Przyjmuję leki na cukrzycę i na polepszanie krążenia mózgowego. Większość z nich nie jest refundowana.
Wciąż nie wiadomo, które leki konkretnie obejmie przygotowywany w Ministerstwie Zdrowia projekt ustawy i czy na zmianie przepisów skorzystają wszyscy seniorzy.
– Leki, które będą przysługiwały bezpłatnie osobom powyżej 75. roku życia, znajdą się na odrębnym wykazie na liście leków refundowanych oznaczonym kategorią „S” – tłumaczy Milena Kruszewska, rzeczniczka ministra zdrowia. – Początkowo będą to głównie leki, za które pacjent ponosi odpłatność w wysokości 30 i 50 proc. oraz te, które stosuje się przede wszystkim w chorobach osób starszych.
Lista ma być stopniowo poszerzana. Jak przypuszczają lekarze, na liście znajdą się m.in. leki kardiologiczne i te przyjmowane przez chorych na Alzheimera i Parkinsona.
Recepty na bezpłatne leki mają wypisywać lekarze rodzinni. Część z nich ma jednak wątpliwości, czy zmiana prawa przyniesie tylko pozytywne skutki.
– Z jednej strony podoba nam się ten pomysł, bo większość osób po 75 roku życia przyjmuje dużo leków i wydaje na to sporo pieniędzy – mówi Tomasz Zieliński, wiceprezes Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców. – Z drugiej jednak strony obawiamy się, że będzie duży nacisk na lekarzy, żeby wypisywali takie recepty. Mogą się zdarzyć sytuacje, kiedy po receptę przyjdzie osoba starsza, a tak naprawdę lek trafi do kogoś z jej rodziny, kto będzie chciał w ten sposób oszczędzić.
Według Zielińskiego, lekarze nie będą mieli nad tym kontroli, bo nie mają pełnej informacji o historii leczenia pacjenta.
– Specjaliści nie mają obowiązku informowania nas np. o lekach wypisywanych konkretnym pacjentom. Nie mamy więc możliwości weryfikacji, czy pacjent takie leki rzeczywiście przyjmuje. A NFZ może nas ścigać za to, że przepisaliśmy leki, których nie powinniśmy – tłumaczy Zieliński. – Poza tym ludzie starsi mają tendencję do gromadzenia leków. Kupują je w ilościach, których tak naprawdę nie potrzebują. W sytuacji, kiedy leki będą darmowe, może się to nasilić.
Pod znakiem zapytania jest też finansowanie przygotowywanych zmian. W budżecie zarezerwowano na ten projekt zaledwie 125 milionów złotych. Nie wiadomo, jak te pieniądze będą dzielone, np. czy każde województwo dostanie odrębną pulę.
6 stycznia zakończyły się zewnętrzne konsultacje dotyczące projektu. Uwagi mogły zgłaszać m.in. wydziały farmaceutyczne uczelni medycznych, prezes NFZ, samorządy lekarzy, aptekarzy i pielęgniarek oraz wiele innych instytucji i stowarzyszeń związanych z ochroną zdrowia i branżą farmaceutyczną. Jak informuje ministerstwo, trwa analiza zgłoszonych uwag. Ustawa ma wejść w życie w drugiej połowie roku.
Co obiecał PiS
Darmowe leki dla seniorów to jedna ze sztandarowych obietnic PiS podczas kampanii wyborczej. Projekt ustawy miał zostać przyjęty w pierwszych 100 dniach rządu Beaty Szydło. Nie wiadomo jednak, jak będzie z jego realizacją, bo środki na ten cel z budżetu państwa zostały znacznie okrojone. Ostatecznie w tym roku pójdzie na to tylko 125 milionów złotych, czyli o 370 milionów mniej, niż na początku zakładano. Tym większe wątpliwości budzi fakt, że w ciągu 10 lat realizacja projektu ma kosztować aż 8,6 miliarda złotych.