Proces lekarki ze szpitala przy al. Kraśnickiej potrwa dłużej, niż się spodziewano. Wszystko przez kontrowersje wokół opinii biegłych, którzy badali sprawę. Elżbieta Ł.-K. zarzuca im stronniczość i brak fachowości
Nie zgadzam się z ocenami biegłych. Ich opinie są tendencyjne i pozbawione obiektywizmu – oświadczyła wczoraj w sądzie Elżbieta Ł.-K. – Pomijają oni moje wyjaśnienia.
Opinie biegłych i oskarżonej konfrontowano w grudniu, podczas specjalnej telekonferencji.
– Ich wypowiedzi były wówczas aroganckie, agresywne i złośliwe – oceniła Elżbieta Ł.-K. – Biegli deprecjonowali moją wiedzę i doświadczenie. Tymczasem pracuję na oddziale pediatrycznym od 17 lat, mam drugi stopień specjalizacji i sama mogłabym być biegłą w takim procesie.
Wczoraj Elżbieta Ł.-K. kwestionowała ustalenia specjalistów. Swoje wyjaśnienia ma kontynuować na następnej rozprawie. Wtedy również ma przedstawić sądowi listę szczegółowych pytań do biegłych. Ci będą musieli się do nich odnieść. Dopiero wtedy sąd będzie mógł zająć się wnioskiem obrony o powołanie nowego zespołu biegłych. Miałby on przedstawić kolejną opinię w sprawie. To oznacza przedłużenie postępowania co najmniej o kilka miesięcy.
Proces dotyczy tragicznych wydarzeń, które rozegrały się w grudniu 2011 roku. Do szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie trafiła wówczas 6-letnia Ola. U dziewczynki zdiagnozowano zapalenia płuc. Ola trafiła na oddział pediatryczny. Kilka godzin później jej stan znacznie się pogorszył. Lekarze musieli ją reanimować. Później zaintubowana dziewczynka została przewieziona do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie. Nie udało się jej uratować. Ola zmarła z końcem roku.
Wyjaśnianiem przyczyn tragedii zajęli się śledczy. Skończyło się na oskarżeniu lekarki, która zajmowała się dziewczynką w szpitalu przy al. Kraśnickiej. Prokuratura zarzuciła Elżbiecie Ł.-K. nieumyślne narażenie pacjentki na utratę życia. Powołani w sprawie biegli ocenili, że 6-latka została właściwie zdiagnozowana, lecz była niewłaściwie leczona. Nie przeprowadzono u niej odpowiednich badań krwi oraz konsultacji specjalistycznych. Zdaniem biegłych, Ola nie dostała w porę niezbędnego antybiotyku.
Stan dziewczynki pogarszał się bardzo szybko i co zaznaczyli biegli, nawet idealnie podręcznikowo przeprowadzona terapia nie dawała gwarancji na uratowanie dziecka. Dlatego lekarka nie odpowiada za nieumyślne spowodowanie śmierci, a za narażenie życia Oli. Grozi za to do roku więzienia.