Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Lublin

30 czerwca 2018 r.
21:55

"Kupuj tylko w źródle fachowym". Jak wyglądał mały biznes w przedwojennym Lublinie?

28 1 A A

Fabryczka wyrzutników do bomb przy Szopena, piekarnie i masarnie przy Narutowicza, mleczarnia w Rynku, fabryka wód gazowo-owocowych i lodów przy Grodzkiej, fabryki waty przy Floriańskiej i Siennej. Dzięki zachowanej korespondencji przedsiębiorców z urzędnikami, kronice kryminalnej i ogłoszeniom w gazetach można sobie wyrobić pojęcie o biznesowym, przedwojennym Lublinie

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Fabryka samolotów, browar, fabryka wag, fabryka maszyn rolniczych. Zwykle mówiąc o przedwojennym, przedsiębiorczym Lublinie myślimy kategoriami solidnego przemysłu, po którym zostały charakterystyczne zabudowania. Ale jest też mikroprzedsiębiorczość, po której zostały tylko urywki wspomnień pracowników lub sąsiadów, zdjęcia Stefana Kiełszni, pisma i podania w archiwach. Ślady w książkach telefonicznych czy adresowych. Od jednoosobowych zakładów krawieckich otwieranych w mieszkaniach, po działającą w latach 20. ubiegłego wieku fabrykę cygar i papierosów pana Zalmana Krasuckiego, który w okresie prosperity zatrudniał… 300 osób.

Jeden adres, cały świat

Przy Lubartowskiej, między ulicami Probostwo a Ciasną, stoi piętrowa kamienica, numer 22. Przed wojną była to Lubartowska 28. Zna ją mnóstwo osób, bo w pobliżu jest przystanek komunikacji miejskiej. Ten śródmiejski adres to świetny początek wędrówki po przedwojennej przedsiębiorczości i przykład jej różnorodności. W 1928 roku ewidencja, która dotrwała do naszych czasów, wymienia działającą tu octownię, miejsce wyrobu esencji i denaturownię spirytusu drzewnego. Robiono tu także łóżka żelazne i lakiery. To produkcja, teraz handel – sklep z artykułami piśmiennymi, spożywczy oraz z artykułami łokciowymi (bławatnymi), gdzie sprzedawano materiały. Działała „sodówka” – miejsce handlujące owocami, wodą sodową, lemoniadą i oranżadą. Oprócz tego pod „22” przyjmowali klientów krawcy, a pacjentów lekarze dentyści. Był też zakład fryzjerski.

Ogłoszenie

Przy Krakowskim Przedmieściu 24, gdzie dziś się pije wódkę i piwo, był Magazyn Bławatny Stefana Radzikowskiego. Właściciel w lutym 1932 roku dał ogłoszenie, zapraszając na… Biały Tydzień. Wówczas tak nazywano promocję wyrobów żyrardowskich i okazję do taniego kupna: płócien, madampolanów (rodzaj cienkiej bawełny – red.) obrusów, ręczników, garniturów stołowych, towarów lnianych.

Dookoła Rynku

– W każdej kamienicy były albo sklepy albo warsztaty. Pod „2” działała szkoła dla dziewcząt. Była prywatna, płatna. Przed budynkiem, na ławeczce siedział pan i pilnował, żeby nikt obcy nie wchodził. Pod „3” „sodówka”, można było kupić słodycze, wodę. Fryzjer zajmował duże pomieszczenia pod „4”. Pracowało tam kilku panów, był dział damski i męski. Ruch mieli bardzo duży, bo to był jedyny fryzjer w okolicy. Pod „5” pan Sznajder miał piec, w którym wypiekał bajgle i – jak się mówiło – bubełech z tartych surowych ziemniaków zapiekanych w małych glinianych foremkach, które wyglądały jak małe doniczki na kwiatki. Kobiety miały je w koszach i wynosiły do sprzedaży przed Bramę Krakowską – opowiada o dawnym lubelskim Rynku Mieczysław Zych, który mieszkał przed wojną najpierw pod „14” a później pod „10”.

Wspomina, że te wypieki najlepsze były gorące. Jak stygły, to taniały, a jak zrobiły się całkiem zimne, właściciel pieca sprzedawał je panu Mieczysławowi i jego kolegom za pół darmo.

– Pod „ósemką” po prawej stronie od bramy, na parterze była bożnica (i siedziba Gminy Wyznaniowej Żydowskiej – red.), a na piętrze pokoje z panienkami. Przychodziła tam orkiestra i były tańce. W naszej kamienicy pod numerem „10” mieszkał właściciel kilku sklepów przy ul. Lubartowskiej. A po drugiej stronie bramy – szklarz. Ale on nie miał zakładu, tylko pracował u klientów.

W oficynie sąsiedniej kamienicy była piekarnia. Piekli chleb i cebularze. W kolejnym domu pod „12” czynna była ciastkarnia, pracował stolarz, a na I piętrze – jak to się wtedy mówiło – tancbuda. Codziennie była orkiestra i tańce. Z domu numer „14” wybiegali po lekcjach chłopcy, którzy uczyli się w żydowskiej szkole. Była na I piętrze, dla synów bogatych Żydów, ci biedniejsi uczyli się razem z nami w szkole przy ul. Jezuickiej. W „czternastce”, od ulicy, w miejscu gdzie teraz jest okno były drzwi zakładu szewskiego. Był tak mały, że mieścił się tylko szewc, który siedział w poprzek drzwi a klienci stali na ulicy. Jak pamiętam, Rynek 19 to był adres restauracji. Jak były mordobicia, to tam – opowiada pan Zych.

I żeby nam łatwiej sobie wyobrazić lubelski Rynek i jego okolice w latach 30. ubiegłego wieku dodaje, że na ulicach był tłum. Rzeka ludzi szła w stronę Bramy Grodzkiej i na Krakowskie Przedmieście. Stojąc pod „10” trudno było zobaczyć kamienice pod „15” czy dalsze.

Kronika kryminalna

Przy ul. Szerokiej 39 była masarnia, którą prowadził Motel Kurlander. W sierpniu 1931 roku przedsiębiorca został okradziony. Wystawił na podwórze, wbrew przepisom sanitarnym, beczkę kiszek przygotowanych na kiełbasy. Beczka wraz z zawartością szacowaną na 300 złotych zaginęła.

Kurytarze i furmanki

„Lokal mieści się w oficynie murowanej na parterze i składa z 4 izb i kurytarza. Lokal utrzymany jest brudno. Brak szafek na ubrania zwierzchnie pracujących. Pracujący nie posiadają świadectw lekarskich na 1938 rok. Usunąć z wytwórni wiadra z poobijaną emalią. Bezpośrednio przed wytwórnią jest postój furmanek, co winno być niezwłocznie zlikwidowane”. Tak stwierdziła komisja, która dokonała rewizji sanitarno-policyjnej w wytwórni przetworów mlecznych braci Bulc. Adres mleczarni i krytykowanego postoju furmanek? Środek miasta, Rynek 5.

W Lubelskim Archiwum Państwowym zachowała się korespondencja właścicieli śródmiejskiej mleczarni z urzędnikami i służbami, które były odpowiednikiem dzisiejszego sanepidu. Ponad rok trwały odwołania od decyzji zamknięcia, gróźb założenia plomb na drzwi „serowni z ubocznym wyrobem masła”. Krążyły pisma. Miejska Pracownia Badania Żywności zafarbowała barwnikiem 35 serów, by nie można ich było sprzedać, bo wyroby uznała za skażone. Właściciele mimo zakazów prowadzili produkcję, pisząc jednocześnie, że „mają zaszczyt prosić o łaskawe wstrzymanie decyzji opieczętowania zakładu, wobec zaszłych nowych okoliczności”, zapewniając, że doprowadzili wytwórnię do stanu wymaganego przez prawo.
Mleczarnia Bulców na Starym Mieście nie była jedyna. Jeden ze współwłaścicieli pracował wcześniej w identycznym zakładzie przy ul. Szambelańskiej 3.

Miód z kalafonią na muchy

Jak skromne warunki lokalowe mieli ówcześni przedsiębiorcy, daje pojęcie odpis protokołu z lutego 1932 roku z komisyjnego badania fabryki lepu na muchy. Przedsiębiorstwo „Bengal”, które miesiąc wcześniej założył przy ul. Szewckiej 3 (dawna pisownia naszej ul. Szewskiej) Majer Kurlender mieściło się w ubikacji suterenowej o wymiarach 4 na 8 na 2,5 metra. Dzienne światło dostawało się tam okienkiem o wymiarach 1 metr na 80 cm. Wyposażeniem była kuchenka o dwóch fajerkach, garnek oraz stół. Nie było elektryczności. Przedsiębiorca informował ówczesnych urzędników, że ma zamiar produkować rocznie 1000 paczek po 100 muchołapek. W opisie fabrykacji wyszczególnił, że kupuje gotowy papier, który pokrywa lepem zrobionym z mieszanki kalafonii, oliwy technicznej i miodu.

„Bengal” i muchołapki okazały się biznesem trafionym. Z Szewskiej przeniosły się na Lubartowską 57 (wówczas numer 31) wykorzystując lokal opuszczony przez producenta mydła kokosowego. Kolejny adres to pomieszczenia upadającej fabryki Wilhelma Hessa.

Fabryka wag założona w 1897 roku przez amerykańskiego Czecha, przed wybuchem I wojny światowej była największą fabryką wag w Polsce. Zajmowała kilka działek po obu stronach ulicy. Po pożarze i upadku (wycofujący się Rosjanie wywieźli 60 proc. maszyn) została rozparcelowana i po 1931 roku stała się siedzibą różnych przedsiębiorstw. Na przykład produkowano tam skrzynki oraz świece.

Z  latami „Bengal” nie dość, że się rozwijał zatrudniając kilkadziesiąt osób – zmienił też asortyment, stając się Fabryką Przetworów Chemicznych. W 1946 roku otwiera wykaz lubelskich przedsiębiorstw zgłoszonych do upaństwowienia.

Woń płynie z piekarń

Przy ul. Szerokiej piekarnie były pod numerami 20, 34, 39. Szewska 4, Św. Ducha czyli nasza Świętoduska 10, Podwale 7, Probostwo 7, Rybna 8 i 29, Bramowa 6, Grodzka 8 – to adresy piekarń. Przy Lubartowskiej 26, 34, 38, 40, 49, 53, 55 też wypiekano chleb. Jednocześnie! Bo to głównie informacje z dokumentów z 1938 roku.

„Latarnie w czarnych drzewach, kołyszących się mrugają. / Ciepła woń płynie z piekarń, a cisza z zamkniętych bram.” Dziś, w tym rejonie Lublina jest tylko Piekarnia Kuźmiuka. Liczba mnoga „piekarń” w „Poemacie o mieście Lublinie” wydaje się nam metaforyczna. A w  czasach Józefa Czechowicza trudno było znaleźć ulicę bez piekarni.

Z garażu w świat

Po sąsiedzku z „Bengalem”, w pomieszczeniach fabryki Hessa, działała fabryka inżyniera-konstruktora i lotnika Władysława Świąteckiego. Zanim przeniosła się na ul. Lubartowską produkowała swoje niezwykłe wyroby w szopie czy też garażu przy ul. Szopena 3. Dziś to trudno sobie wyobrazić, by w takim miejscu działał zakład produkujący znane i stosowane w Europie… wyrzutniki  do bomb. 

Wyrzutnik, opatentowany w wielu krajach, Świątecki skonstruował w 1923 roku. Jako szef wydziału lotniczego był najpierw związany z Zakładami Mechanicznymi Plage i Laśkiewicz, ale w 1930 roku założył własną firmę. Z warsztatu, w którym nawet nie ma ogrzewania, zamówienia docierają do Rumunii, Jugosławii, naszej Marynarki Wojennej i Departamentu Lotnictwa. W 1933 roku konstruktor i wynalazca koresponduje z Urzędem Wojewódzkim, by ten nadal pozwalał mu „fabrykację wyrzutników prowadzić w obecnym warsztacie”. Tłumaczy, że warsztat jest szczelny, robotnicy, nawet zimą, się nie przeziębiają, nie chorują. Obiecuje, że jak tylko interesy na to pozwolą, znajdzie odpowiedniejszy lokal niż ten, który użytkuje po upadłej Polskiej Spółce Samochodowej Laryssa.

Licencję na produkcję wyrzutników konstrukcji związanego z Lublinem wynalazcy kupiły firmy z Wielkiej Brytanii, Belgii, Francji, Hiszpanii, Portugalii, Włoch i Holandii.

W 1936 roku konstruktor porzucił ul. Szopena i przeniósł się na Lubartowską. Tam, na krótko przed wybuchem wojny, uruchomił działalność dodatkową – produkcję rowerów. Sklep z rowerami Świąteckiego był przy ul. Królewskiej 11. Jeden z członków współczesnego Lubelskiego Towarzystwa Retro Cyklistów dysponuje oryginalnym egzemplarzem takiego roweru.

Kronika kryminalna

Przy Królewskiej 15, a więc po sąsiedzku ze sklepem rowerowym Świąteckiego, działało przedstawicielstwo Zjednoczonych Browarów „Haberbusch i Schiele”. W 1931 roku dobrze zorganizowana szajka złodziejska kradła tu butelki z piwem, które miały trafiać do browaru „Liwonja” przy ul. Listopadowej w Zamościu. Sprawa była poważna, bo chodziło o 6 tysięcy butelek wartych 1800 zł!

Ten adres był związany z butelkami, bo oprócz przedstawicielstwa browarów działała tu, w latach 30. ubiegłego wieku, fabryka lemoniady i wód gazowanych państwa Rozenów. O włamaniach do nich nic nam nie wiadomo.
Podobnie jak o kradzieżach w czynnej pod „15” kuźni. W okresie kiedy Rozenowie robili lemoniady i ginęło warszawskie piwo – kuźnię prowadził Antoni Niewęgłowski. W Archiwum Państwowym zachowały się plany jej urządzenia.

Inne miasto

Dziś trudno sobie wyobrazić przy Krakowskim Przedmieściu 14 zakład nożowniczy. A był. Pana Andrzejczyka. Albo fabrykę armatur i odlewnię metali przy ul. Zamojskiej 2. Czy działający na rogu Okopowej i Lipowej warsztat naprawy maszyn rolniczych Janusza Skokowskiego i Marcina Janiszka, którzy już przed I wojna światową zatrudniali pół setki ludzi. Dziś nie ma tylu producentów świec, nie otwiera popularnych mydlarni. Nie zużywa ryz bibuły do atramentu, kafli piecowych czy nafty. I trudno uwierzyć w fabrykę muchołapek. I kiszki w beczce. Ale są na to dokumenty, ślady w gazetach. Przetrwały przedmioty.

Wykorzystano informacje z: międzywojennych lubelskich gazet, dokumentów Archiwum Państwowego w Lublinie, teatrnn/leksykon. Ilustracje pochodzą z kalendarzy 1930 i 1939 Expressu Lubelsko-Wołyńskiego za Biblioteka Cyfrowa UMCS

Artykuł ukazał się w dodatku Dziennika Wschodniego - Złota Setka, ranking najlepszych firm Lubelszczyzny

Pozostałe informacje

Julita po raz pierwszy poszła do gastronomii w wakacje, po 2 klasie technikum. W tym czasie dostawała jedynie 50 zł kieszonkowego od swoich dziadków
MAGAZYN

Pokolenie Z idzie do wakacyjnej pracy

Mogli wyjechać w góry, lub na Mazury. Albo leniwie spędzić wolny czas przed komputerem. Zdecydowali się jednak na dodatkowy zarobek. Pieniądze wraz z wiekiem coraz bardziej są potrzebne, a w roku szkolnym nie każdy może w końcu dorobić

Marcin Pigiel zdobył w Świdniku swoją ósmą ligową bramkę

Podlasie wygrało z Avią w Świdniku. „Nie mogli znaleźć na nas sposobu”

Dwie porażki na koniec sezonu zanotowali piłkarze Avii Świdnik i zakończyli sezon 23/24 na czwartym miejscu w tabeli. W ostatniej kolejce żółto-niebiescy musieli uznać wyższość Podlasia Biała Podlaska, z którym przegrali 0:1. Goście zgarnęli komplet punktów mimo że od 55 minuty grali w dziesiątkę

Tomasz Złomańczuk wcześniej pracował właśnie w Chełmiance, w której dodatkowo zagrał jego syn Marcel

Orlęta Spomlek zakończyły sezon remisem w Chełmie, wyjątkowy mecz trenera Złomańczuka

Na koniec sezonu Orlęta Spomlek przerwały serię porażek. Drużyna Tomasza Złomańczuka zremisowała na wyjeździe z Chełmianką 2:2, chociaż jeszcze w 86 minucie przegrywała 0:2.

37 lat temu Jan Paweł II odwiedził Lublin
Zdjęcia
galeria

37 lat temu Jan Paweł II odwiedził Lublin

III Pielgrzymka papieża Jana Pawła II w Polsce odbyła się między 8 a 14 czerwca 1987 roku. Papież w ciągu siedmiu dni odwiedził: Warszawę, Lublin, Tarnów, Kraków, Szczecin, Gdynię, Gdańsk, Częstochowę i Łódź.

Weekend z Modelkami
foto
galeria

Weekend z Modelkami

W ubiegły weekend w lubelskim klubie Helium wystąpił girlsband - Modelki, który tworzą: Aga, Zuza i Ula. Wylansowały takie hity jak: ”On Me”, ”Modelki”, ”Chyba że z Tobą”. Zapraszamy Was do obejrzenia fotogalerii z tego wydarzenia.

Sławin na sportowo czyli olimpijskie ideały w lokalnym wydaniu
Zdjęcia
galeria

Sławin na sportowo czyli olimpijskie ideały w lokalnym wydaniu

XVIII Festyn Sławin na sportowo - olimpijskie ideały w lokalnym wydaniu odbył się w sobotę w Zespole Szkół nr 12 w Lublinie. Było gwarno i radośnie.

Skorzystają studenci i pracownicy. Uniwersytet w Daugavpils partnerem PANS

Skorzystają studenci i pracownicy. Uniwersytet w Daugavpils partnerem PANS

Państwowa Akademia Nauk Stosowanych w Chełmie będzie współpracowała z Uniwersytetem w Daugavpils, jednym z najważniejszych ośrodków akademickich na Łotwie.

"Kibice zobaczyli sporo fajnych wyścigów". Opinie po meczu Orlen Oil Motor Lublin - ZOOleszcz GKM Grudziądz
galeria

"Kibice zobaczyli sporo fajnych wyścigów". Opinie po meczu Orlen Oil Motor Lublin - ZOOleszcz GKM Grudziądz

Tylko 10 biegów, ale pewna wygrana Orlen Oil Motoru nad ZOOleszcz GKM Grudziądz. Piątkowy mecz przerwały intensywne opady deszczu. Jak spotkanie rozegrane w nieco szybszym niż zwykle tempie podsumowali jego bohaterowie?

Iga Świątek po raz czwarty wygrała turniej French Open

Godzinka gry wystarczyła, Iga Świątek wygrała Rolanda Garrosa po raz czwarty

Nie było niespodzianki w finałowym meczu wielkoszlemowego turnieju Rolanda Garrosa. Iga Świątek, jak w większości poprzednich spotkań nie dała szans rywalce. W sobotę rozbiła Włoszkę Jasmine Paolini 6:2, 6:1.

Eko Piknik nad Zalewem Zemborzyckim. Przyjemne z pożytecznym
Zdjęcia
galeria

Eko Piknik nad Zalewem Zemborzyckim. Przyjemne z pożytecznym

Eko Piknik już po raz czwarty zagościł na Słonecznym Wrotkowie nad Zalewem Zemborzyckim. Uczestnicy najpierw wspólnie posprzątali okolicę, a następnie brali udział w grach, zabawach i pokazach.

Lewart Lubartów w sobotę zapewnił sobie awans do III ligi

Lewart Lubartów wraca do III ligi!

Lewart nie zmarnował szansy. W sobotę drużyna Grzegorza Białka pokonała Huragan Międzyrzec Podlaski 3:0 i na kolejkę przed zakończeniem rozgrywek zapewniła sobie awans do III ligi. Ostatni raz na tym poziomie zespół z Lubartowa występował w sezonie 2020/2021.

Rowerzyści już smarują łańcuchy. W niedzielę rajd i ognisko

Rowerzyści już smarują łańcuchy. W niedzielę rajd i ognisko

Sprzed siedziby starostwa powiatowego w Puławach na 35-km rowerową wycieczkę w niedzielę wyruszą setki miłośników dwóch kółek. W programie ognisko, grill i losowanie upominików. Cel - zalew za Matygami i rywalizacja o puchar Rowerowej Stolicy Polski. Start o godzinie 9.

Pomoc ważniejsza niż bramki. Studenci zagrali dla podopiecznych Krajowego Towarzystwa Autyzmu
Zdjęcia
galeria

Pomoc ważniejsza niż bramki. Studenci zagrali dla podopiecznych Krajowego Towarzystwa Autyzmu

Za nami I Turniej Charytatywny o Puchar Dziekana Wydziału Matematyki i Informatyki Technicznej Politechniki Lubelskiej. W zmaganiach, w których dział wzięli studenci lubelskich uczelni: PL, Uniwersytetu Medycznego i Uniwersytetu Przyrodniczego nie chodziło o laury i zwycięstwo, ale pomoc potrzebującym, podopiecznym lubelskiego oddziału Krajowego Towarzystwa Autyzmu.

W maju w Miejskiej Bibliotece Publicznej we Włodawie realizowany był m.in. projekt „Mamy Kreatywne Mamy”. W ramach projektu odbyły się zajęcia coachingowe, które przyniosły sporą dawkę wzruszeń i refleksji, a także spotkanie z Jolantą Dywańską, podczas którego poruszone zostały zagadnienia związane z pracą zawodową.

Biblioteka z Włodawy walczy o tytuł najlepszej w kraju. Na pewno na niego zasługuje

Jeszcze tylko przez niespełna dwa tygodnie potrwa ogólnopolski konkurs na najlepszą bibliotekę w kraju, organizowany przez portal granice.pl. Spore szanse na zwycięstwo ma Miejska Biblioteka Publiczna z Włodawy.

35-latek z Kraśnika znowu wpadł z narkotykami
Wideo

35-latek z Kraśnika znowu wpadł z narkotykami

Niemal kilogram substancji odurzających: amfetaminę, marihuanę, mefedron i tabletki ecstasy znaleźli policjanci w mieszkaniu i piwnicy 35-latka z Kraśnika. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do aresztu. Grozi mu kara do 10 lat więzienia, a w warunkach recydywy może zostać zwiększona o połowę.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Ogłoszenia

Najnowsze · Promowane
Nieruchomości -> Sprzedam -> Inne

sprzedam siedlisko

Karczmiska Pierwsze

0,00 zł

Praca -> Zatrudnię

praca w Holandii

Wałcz

16,00 zł

Nauka -> Inne

poszukuję korepetytora

lublin

0,00 zł

Budownictwo -> Materiały -> Sprzedam

zlacz

Zamość

55,00 zł

Budownictwo -> Materiały -> Sprzedam

redukc

Zamość

55,00 zł

Komunikaty