Tysiące uczniów kwestuje w Wielkiej Orkiestrze, odwiedza dzieci w hospicjach, pomaga bezdomnym zwierzętom.
Gosia Momont uczy się w III klasie jednego z lubelskich gimnazjów. Od kilku miesięcy w weekendy pędzi do kuchni Centrum Duszpasterstwa Młodzieży, żeby przygotowywać posiłki dla bezdomnych. Potem, razem z innymi wolontariuszami, rozwozi jedzenie potrzebującym z całego Lublina.
- Fantastycznie jest móc pomagać innym. A kontakt z bezdomnymi to niezwykłe doświadczenie. Nie żałuję żadnego weekendu, który dla nich poświęciłam - mówi Gosia Momot. W podobny sposób angażują się tysiące młodych ludzi z naszego regionu. W zamian dostają uśmiech tych, którym pomogli.
Teraz dostaną też inną nagrodę. Ministerstwo Edukacji Narodowej uznało, że dyrektorzy szkół powinni premiować uczniowski wolontariat. To, w jaki sposób to zrobią, zależy od kuratoriów. Lubelskie zdecydowało, że uczniowie dostaną specjalne punkty na świadectwie.
- Właśnie trwają ustalenia, ile punktów i na jakich zasadach będzie przyznawanych - mówi Jolanta Misiak, lubelski wicekurator oświaty.
W niektórych regionach kraju zasady są już ustalone. Np. w Słupsku za wolontariat dostaje się 2 punkty, w Zielonej Górze - 5. To liczba, która może zaważyć na tym, czy gimnazjalista dostanie się do wymarzonego liceum.
- Zdarza się, że 10 albo 15 kandydatów ma taką samą liczbę punktów. Wtedy 2 czy 3 punkty za wolontariat mogą przesądzić, kto zostanie przyjęty - mówi Stanisław Stoń, dyrektor I LO w Lublinie.
- Oby to nie był "samobój” pedagogów - przestrzega Jacek Wnuk, prezes lubelskiego Centrum Wolontariatu. - A jak bezinteresowność przerodzi się w gonitwę za punktami?
- Motywacja ucznia może się zmienić w trakcie działania - dodaje o. Filip Buczyński, szef Hospicjum Małego Księcia w Lublinie. - I jeśli nawet niektórzy przyjdą pomagać, żeby zdobyć punkty, to z czasem pewnie zrozumieją, co
w wolontariacie jest najważniejsze, czyli dobre i otwarte serce.
Wnuk dodaje też, że kryteria przyznawania punktów powinny być klarowne: Jak można porównywać kogoś, kto raz w roku stanie z puszką w czasie Wielkiej Orkiestry, z osobą, która dwa razy w tygodniu odwiedza dzieci w domu dziecka?
Kuratorium uspokaja. - Chcemy tak wyważyć regulamin, żeby doceniać rzeczywistą działalność charytatywną, a nie udział w jednorazowej akcji - podkreśla Misiak.