Waldemar Frąckiewicz przyznaje, że kocha naturę. Stąd okazałe drzewka rosnące… na balkonie jego mieszkania.
Pan Waldemar jest doktorem psychologii, fotografem, malarzem, muzykiem i poetą. Z drugiej strony, uwielbia tańczyć oberka, kocha przyrodę, muzykę góralską i czardasza. Drzewka to wyraz jego refleksyjnej natury.
Najpierw rosły na balkonie w ceramicznych pojemnikach. Z czasem ziemia tak przerosła korzeniami, że trzeba było je przesadzić bezpośrednio na balkonowe podłoże. Wszystko jest przemyślane w najdrobniejszych szczegółach. Między drzewami a ścianą bloku znajduje się ścieżka. Ziemia z korzeniami ogrodzona jest tak, by nie zaszkodzić balkonowi sąsiadów.
- Lubię czasem usiąść w cieniu swoich drzewek i w upalne dni cieszyć się ich chłodem - opowiada Waldemar Frąckiewicz, mieszkaniec lubelskich Czubów.
Sosny są dwie. Pan Waldemar wyhodował je z nasion. Jedna z nich jest już taka duża, że przez okno widać tylko pień. - Chyba ją zetnę, taka gospodarka leśna - śmieje się. - Jestem balkonowym leśniczym.
Jest i brzoza. - Sama się osiedla, sama rośnie, potrafi zdominować otoczenie. Dlatego na balkonie rośnie sobie solo. To dzielne drzewko, które dużo przeszło - dodaje pan Waldemar. Mieszkało nawet przez miesiąc w pokoju swojego gospodarza. - To był jedyny sposób, żeby je uratować, kiedy ocieplano blok.
W balkonowym lesie rośnie też świerk i czeremcha, która kwitnie na wiosnę. - Jak to drzewo pięknie pachnie! To jeden z najpiękniejszych zapachów, jakie znam - mówi z rozmarzeniem niezwykły leśniczy.
Są jeszcze - na razie niewielkie - jałowiec i bez. A wszystko zdobi winobluszcz, który jesienią ożywia szary krajobraz czerwienią swoich liści. To na nim w zeszłym roku zbudowały sobie domek dzikie gołębie grzywacze. Pan Waldemar codziennie obserwował, jak tworzą gniazdo, na zmianę wysiadują jajka, a potem troskliwie opiekują się dwójką piskląt.
- Są tacy, którym się mój balkon podoba i tacy, których irytuje - przyznaje pan Waldemar.
Administracja długo próbowała przekonać go do usunięcia drzewek, argumentując, że "balkon jest używany niezgodnie z zatwierdzonym w projekcie sposobem użytkowania”.
- W końcu eksperci stwierdzili, że drzewka nie stanowią żadnego zagrożenia - mówi pan Waldemar. - Przecież jedno waży tyle co człowiek. A balkon może udźwignąć dużo więcej.
Ewa Jachimek