Lubelska Izba Lekarska protestuje przeciwko zwiększeniu liczby miejsc na studiach dla cudzoziemców. Po takich studentach nie zostanie nic oprócz pieniędzy – komentuje rzecznik Izby.
W przyszłym roku akademickim zwiększą się limity przyjęć na kierunki lekarski oraz lekarsko-dentystyczny. Zgodnie z projektem rozporządzenia, które przygotowało Ministerstwo Zdrowia w porozumieniu z Ministerstwem Nauki i Szkolnictwa Wyższego, na studia lekarskie mogłoby pójść o 677 osób więcej. Limit przyjęć na studia stacjonarne ma zwiększyć się o 394 miejsca, a na studia niestacjonarne – o 183. 100 miejsc jest przewidzianych dla osób, które chcą studiować (stacjonarnie lub niestacjonarnie) w języku innym niż język polski.
– Nie podoba nam się zwiększenie liczby miejsc dla cudzoziemców, bo na pewno nie wpłynie to na zwiększenie liczby lekarzy w Polsce. A z tym jest duży problem. Pod względem liczby lekarzy jesteśmy na przedostatnim miejscu w Europie – podkreśla Marek Stankiewicz, rzecznik Lubelskiej Izby Lekarskiej.
– Po takich studentach nie zostanie nic oprócz pieniędzy, które uczelnia w jakiś sposób ulokuje. Ale pacjent na tym nie skorzysta. Poza tym polscy pacjenci ze względu na barierę językową niechętnie korzystają z usług zagranicznych lekarzy.
O zwiększenie limitów ubiegał się między innymi Uniwersytet Medyczny w Lublinie. Uczelnia wnioskowała o 10 miejsc więcej na kierunek lekarski i o 10 więcej na stomatologię. 4 miejsca na studiach stacjonarnych i 200 na niestacjonarnych przewidziane są dla studentów zagranicznych.
– Ministerstwo w stu procentach uwzględniło nasz wniosek. Nie zgadzam się ze stanowiskiem samorządu lekarskiego, który widzi problem w zwiększaniu liczby miejsc dla studentów zagranicznych. W przypadku studiów niestacjonarnych to uczelnia ma z tego konkretny zysk w postaci wpływów z czesnego – komentuje Włodzimierz Matysiak, rzecznik Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Poza tym to wpływa na kontakty międzynarodowe i promocję uczelni w innych krajach. Nie jest też do końca tak, że studenci zagraniczni nie wpływają na zwiększenie liczby lekarzy w Polsce. Część z nich zostaje u nas i pracuje w zawodzie.
Samorząd lekarski krytykuje też zwiększenie limitów na kierunki lekarsko-dentystyczne. – Z naszych danych wynika, że liczba dentystów w Polsce w przeciwieństwie do liczby innych lekarzy przewyższa średnią europejską – zaznacza Stankiewicz. – Zapotrzebowanie na usługi dentystyczne nie wynika z braku stomatologów, ale ze zbyt małych nakładów finansowych na świadczenia publiczne w tym zakresie.