W szpitalu w Kraśniku zawrzało, bo dyrekcja chce obniżyć pracownikom płace o 10 procent. Pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia będzie tyle, ile w ubiegłym roku. A to oznacza, że bez cięć szpital pogrąży się w długach.
– Pielęgniarki z jednego z oddziałów powiedziały wręcz, że nie przyjmą wypowiedzeń warunków płacy. I wtedy cały oddział zostanie bez pielęgniarek – mówi Janina Rostek, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w kraśnickim ZOZ-ie.
W słowach nie przebierają też lekarze.
– Jesteśmy karani za to, że dyrekcji nie udało się wynegocjować z NFZ lepszego kontraktu. To niesprawiedliwe – dodaje Maryla Latosiewicz ze Związku Zawodowego Lekarzy.
Władze szpitala nie widzą jednak lepszego rozwiązania.
– Płace, to nasze największe koszty – mówi Marek Kos, zastępca dyrektora szpitala. Jeżeli nie obniżymy wynagrodzeń, czeka nas dalsze zadłużanie szpitala.
Ubiegły rok szpital zamknął stratą w wysokości 3 mln zł. Bez radykalnych cięć dług będzie się pogłębiał, bo pieniędzy z kontraktu z NFZ jest tyle samo, co w 2009 roku.
– Sytuacja jest trudna, bo wysokość kontraktu dyktuje wysokość wynagrodzeń. Zobaczymy, co da się zrobić – mówi starosta Tadeusz Wojtak.
W szpitalu w Kraśniku pielęgniarki zarabiają 1,5–1,8 tys. zł, lekarze specjaliści od 3,5 do 4 tys. zł (kwoty brutto bez dodatków, stażowego, godzin nadliczbowych i dodatkowych dyżurów).
Mimo zwolnienia w 2009 roku 80 osób sytuacja finansowa szpitala nie uległa polepszeniu.