Najbliższy tydzień ma być decydujący dla prestiżowej imprezy, którą zaplanowano na wrzesień. Do jutra Ratusz podejmie decyzję, czy zaakceptować zarząd LKJ. W przyszłą środę ekspert stwierdzi, czy tor będzie gotowy na czas.
– Mamy nadzieję, że jeszcze w tym miesiącu tor będzie uformowany – zapewnia Krzysztof Żuk, zastępca prezydenta Lublina. – Cały czas składujemy tam ziemię. Te prace trwają bez względu na konflikt w Lubelskim Klubie Jeździeckim – dodaje.
Od kwietnia w LKJ są dwa zarządy, jednak według Ratusza, żaden nie reprezentuje klubu. Pierwszy, gdzie prezesem jest Anna Głębocka, nie otrzymał akceptacji Urzędu Miasta.
– Został powołany z błędami proceduralnymi. Część członków klubu się żaliła, że nie wiedzieli o walnym zgromadzeniu – mówi Juliusz Szajnocha, dyrektor Wydziału Sportu i Turystyki UM Lublin. – Do piątku podejmiemy decyzję, czy uznać kolejny zarząd, na którego czele stoi Adam Rosochacki. W tym momencie trwają konsultacje z prawnikami – dodaje.
Konflikt w klubie zaczął się ponad trzy miesiące temu, kiedy mijał czas urzędowania zarządu Adama Rosochackiego.
Z tego powodu część członków klubu zwołała walne zebranie i wybrała nowy zarząd. Na jego czele stanęła Anna Głębocka. Rosochacki nadal uważa się za jedynego prezesa, ale nie przychodzi do klubu. Na miejscu pracuje za to Anna Głębocka.
Jeśli jutro zarząd Adama Rosochackiego nie zostanie zaakceptowany przez Ratusz, w klubie zacznie rządzić kurator wyznaczony przez sąd.
Co ciekawe, Totalizator Sportowy, bez którego wyścigi konne nie odbędą się, rozmawiał z… oboma zarządami.
Totalizator jest w stanie przygotować zawody w ciągu dwóch tygodni od zakończenia budowy miejsca, gdzie konie będą się ścigać.
– Kiedy wszystko będzie gotowe, stwierdzimy, jakiej rangi zawody możemy zorganizować w Lublinie – mówi Przemysław Stasz, rzecznik Toru Służewiec, na którym Totalizator Sportowy organizuje największe w kraju gonitwy.