Jutro wicemarszałek województwa Waldemar Jakubaszek po raz kolejny ma się spotkać z Januszem Palikotem, szefem Platformy Obywatelskiej na Lubelszczyźnie. O czym będzie rozmowa? O kandydowaniu Jakubaszka z listy PO do sejmiku województwa w jesiennych wyborach.
W ostatnią niedzielę Palikot zapowiedział, że na listach wyborczych Platformy znajdą się ludzie z zewnątrz. Mają być dla partii lokomotywami wyborczymi, a wicemarszałka w ostatnich wyborach poparło ponad 8,6 tys. osób. To jeden z najlepszych wyników na Lubelszczyźnie. – Szef prowadzi liczne rozmowy, spotyka się także z Waldemarem Jakubaszkiem – potwierdza Krzysztof Łątka, asystent Palikota. Nie zaprzecza również sam zainteresowany. Mówi, że rozmawia z szefem PO jak polityk z politykiem.
– Byli członkowie Samoobrony mogą być kandydatami z naszych list – mówi Janusz Palikot. – O ile są w porządku z prawem. Bo w przeciwieństwie do Andrzeja Leppera nie wszyscy członkowie jego partii są przestępcami.
Transfer Jakubaszka do PO budzi jednak liczne kontrowersje w partii Palikota. Po pierwsze dlatego, że to były działacz „Samoobrony”, trzymający się jednak z tymi, którzy obecnie dzierżą władzę. Stąd jego rozwód z partią Leppera i objęcie stołka wicemarszałka za poparcie nowego układu władzy w sejmiku, czyli koalicji PSL–LPR.
Po drugie, Jakubaszek ma prawdopodobnie na pieńku z komornikiem. Jeszcze do niedawna był jednym z najbogatszych radnych sejmiku. Ale w ubiegłym roku sąd ogłosił upadłość firmy, w której miał udziały. Od maja wicemarszałek w swoich oświadczeniach majątkowych wykazuje jedynie pensję z urzędu. W sejmiku aż huczy, że po te pieniądze zgłosił się komornik, wystawiając tytuł wykonawczy na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Tyle żądają wierzyciele Jakubaszka.
– Nie możemy ujawnić, czy pensja wicemarszałka Jakubaszka jest zajmowana przez komornika – mówi Tomasz Makowski, rzecznik marszałka. – Informacja byłaby jawna tylko wówczas, gdyby wysokość zajęcia wynosiła ponad 10 tys. zł miesięcznie.
Działacze Platformy są oburzeni, ale na jawną krytykę polityki kadrowej Palikota odważają się tylko nieliczni. – Chcemy przyjmować ludzi spoza partii, ale nie za wszelką cenę – ostrzega Dariusz Piątek, lubelski radny PO. – Nie chodzi nam o ludzi, którzy przynoszą głosy, ale nic sobą nie reprezentują. Dopilnujemy, żeby ich nie było na naszych listach.