– Kary wymierzane ludziom przez sanepid są bezprawne – alarmuje Rzecznik Praw Obywatelskich. Zwraca również uwagę, że policjanci nie mają prawa przekazywać naszych danych urzędnikom. Tylko w naszym regionie służby sanitarne nałożyły na obywateli kary o wartości blisko 700 tys. zł.
Sankcje epidemiczne muszą być uregulowane zgodnie ze standardami praworządności, opartymi na poszanowaniu praw człowieka i obywatela – przypomina rzecznik Adam Bodnar w wystąpieniu do ministra spraw wewnętrznych i administracji.
Chodzi o drakońskie kary, wymierzane przez sanepid osobom, które naruszyły różnego rodzaju ograniczenia związane z epidemią. Jeśli ktoś nie zachował np. odpowiedniego odstępu na ulicy, może zapłacić nawet 10 tys. zł – alarmuje Bodnar.
RPO przytacza szereg przykładów. Mieszkanka Małopolski weszła do parku za psem, który uciekł jej w trakcie spaceru. Dostała za to 12 tys. zł kary.
Niepełnosprawny mężczyzna z Podlasia był przekonany, że zwolnienie jego żony z kwarantanny automatycznie oznacza, że on również został zwolniony. Wyszedł więc do sklepu po zakupy. Wymierzono mu karę w wysokości 10 tys. zł. Inny mężczyzna dostał 10 tys. zł kary za przejechanie rowerem przez park.
Do RPO trafia też wiele spraw związanych z ukaraniem osób uczestniczących w protestach w Warszawie, Rzeszowie i Katowicach.
– Takie działanie nie ma podstaw prawnych, łamie podstawowe wolności obywatelskie i ma niewielki związek z egzekwowaniem zabezpieczeń epidemicznych – ocenia Adam Bodnar.
Zwraca przy tym uwagę na rolę policji w całej procedurze. Mundurowi spisują notatkę z interwencji, a następnie przekazują jej kopię do sanepidu. Ten wydaje na tej podstawie decyzję o karze.
– Ukarany nie jest zawiadamiany ani o wszczęciu postępowania, ani o możliwości wypowiedzenia się w przedmiocie zebranego materiału dowodowego. Innymi słowy, kara administracyjna jest nakładana automatycznie, w oparciu o notatkę policyjną, traktowaną jako główny i jedyny dowód w sprawie – argumentuje RPO.
Rzecznik przypomina, że tzw. specustawa „covidowa” nie wyłączyła ogólnych przepisów dotyczących postępowania administracyjnego. Te natomiast gwarantują stronom udział w postępowaniu. Żeby więc nałożyć karę, trzeba wcześniej skutecznie powiadomić obywatela o tym, że takie postępowanie się przeciw niemu toczy.
Według RPO, notatka policyjna nie może być dowodem w postępowaniu administracyjnym, bo formalnie nie jest dokumentem urzędowym. Wreszcie, zdaniem rzecznika – policjanci nie mają prawa udostępniać notatek sanepidowi, ponieważ zawierają one dane osobowe obywateli.
Mundurowi zapewniają, że działają zgodnie z przepisami. Jak informuje Komenda Wojewódzka Policji w Lublinie, w Lubelskiem od początku epidemii policjanci skierowali do sanepidu 167 notatek. Ale ta liczba dotyczy wyłącznie osób, które naruszyły zasady kwarantanny.
Jak podaje sanepid, w sumie takich notatek było znacznie więcej. Dotyczyły one również łamania innych ograniczeń, np. związanych z poruszaniem się w miejscach publicznych.
– Każda notatka urzędowa sporządzona przez funkcjonariusza policji powinna być rozpatrywana indywidualnie, zgodnie z kompetencjami Państwowej Inspekcji Sanitarnej – zwraca uwagę Magdalena Smolińska-Kornas, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
Statystyki sanepidu potwierdzają, że w naszym regionie tak się dzieje. Tylko niektóre sprawy kierowane przez policję kończyły się nałożeniem kary. Do 25 maja policjanci przekazali służbom sanitarnym aż 627 notatek. Sanepid wydał 123 decyzje o ukaraniu na łączną kwotę ponad 680 tys. zł. To oznacza, że przeciętna kara wynosiła nieco ponad 5500 zł.
Zobacz także: Sanepid nie wysłuchał zainteresowanych. RPO ws. kar dla artystów
Wideo: TVN 24 / x-news