Miasto planuje uruchomić dopłaty dla osób montujących na domach jednorodzinnych panele wytwarzające prąd z energii słonecznej. Dopłata ma pokryć 65 proc. kosztów. Taka instalacja umożliwi właścicielom domów... sprzedaż prądu do sieci energetycznej. Chętni już mogą się zgłaszać
Czy da się wytwarzać tyle prądu, ile się zużywa? – To możliwe – mówi Beata Jędrzejewska-Kozłowska, dyrektor Biura Zarządzania Energią w Urzędzie Miasta.
Nie oznacza to jednak, że mając na dachu panele możemy włączyć lodówkę, pralkę i nic za to nie płacić. Zapłacimy i tak, choćby dlatego, że instalacja nie wytwarza energii w nocy, a przecież wtedy oświetlamy domy. Pamiętać trzeba i o tym, że w pochmurne dni, jesienią i zimą, wydajność paneli spada do 30 proc. A poza tym w rachunku mamy nie tylko należność za prąd, ale i opłatę przesyłową, której już nie unikniemy.
Chociaż na darmowy prąd liczyć nie można, to na oszczędności, owszem, tak. Te oszczędności to różnica między kosztem kupowanej przez nas energii, a tym ile dostaniemy za sprzedany do sieci prąd wytworzony na naszym dachu. Niestety nie możemy sprzedać więcej, niż kupujemy. A kupować będziemy i tak drożej, niż sprzedawać. Ale i tak wydatek na panele powinien się zwrócić w ciągu kilku lat.
Przyjmuje się, ze dla domu jednorodzinnego najbardziej odpowiednia jest instalacja o mocy 3kW, która zajmuje na dachu (nie może być w cieniu) ok. 20 mkw. Koszt takiej instalacji waha się od 18 tys. do 24 tys. zł netto. Dzięki dopłatom z miejskiej kasy właściciel domu musiałby wyłożyć tylko 35 proc. tej kwoty. – Chcielibyśmy objąć dopłatami ok. 600 domów – stwierdza Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina.
To, czy system dopłat ruszy, nie jest jeszcze stuprocentowo pewne. Wszystko zależy od tego, czy miasto uzyska na ten cel unijną dotację. Jeśli ją zdobędzie, to instalacje będą montowane w latach 2017-18. Mimo to nabór ankiet od zainteresowanych mieszkańców rozpoczął się już teraz i potrwa do 29 lutego. – Chcemy wiedzieć, jakie będzie zainteresowanie – wyjaśnia Jędrzejewska-Kozłowska.
Do programu mogą się zgłaszać wyłącznie, które są zameldowane w Lublinie i spełniają kilka dodatkowych kryteriów. – Nie mają żadnych zaległości finansowych na rzecz gminy z tytułu należności podatkowych, opłat za wywóz odpadów, opłat za pobór wody itp., a ich gospodarstwa domowe zużywają co najmniej 2 000 kWh energii elektrycznej rocznie – wyjaśnia Joanna Bobowska z Urzędu Miasta.
Ankiety, które należy wypełnić dostępne są na stronie lublin.eu, a składać można je w Biurze Zarządzania Energią (Zana 38, pokój 319) albo w Biurach Obsługi Mieszkańców (Filaretów 44, Jagiełły 10, Kleeberga 12a, pl. Łokietka 1, Pocztowa 1, Szaserów 13/15, Wieniawska 14, Żywnego 8).
– Wnioskodawcy, których ankiety zostały zweryfikowane pozytywnie, po podpisaniu umowy z gminą pokrywają koszt wykonania dokumentacji technicznej – informuje Bobowska. Tu ryzyko spada na mieszkańców, bo jeśli Ratusz zdobędzie unijną dotację, to miasto zwróci dwie trzecie kosztów dokumentacji. Jeśli dotacji nie będzie, to właściciel domu nie ma co liczyć na zwrot.
Przed montażem instalacji właściciel domu będzie musiał zawrzeć z miastem umowę użyczenia dachu, a same panele przez pięć lat będą własnością miasta. Potem zostaną przekazane właścicielowi nieruchomości. Żywotność paneli to ok. 25 do 35 lat, przy czym po ich zdolność wytwarzania może spaść o maksymalnie 10 proc., a po 25 latach spadek nie powinien przekroczyć 25 proc.