Wczoraj redakcyjny telefon rozgrzał się do czerwoności: - Podpisuję się pod waszą akcją obiema rękoma. Wspólnymi siłami możemy z Lublina uczynić stolicę polskiego cyklizmu - dzwonili Czytelnicy, którzy gratulowali pomysłu i deklarowali pomoc.
Akcję popiera coraz więcej osób, których zdanie liczy się w naszym mieście. - Mam samochód, ale jeśli to tylko możliwe, przesiadam się na rower - mówi Jan Buczma, p.o. dyrektora Wydziału Środowiska i Rolnictwa w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim. - Średnio na dwóch kółkach spędzam jedną, dwie godziny dziennie. Już teraz można - bez wielkich pieniędzy - wyznaczyć trasy rowerowe.
Akcję popiera także wielki entuzjasta dwóch kółek Stanisław Gogacz, radny wojewódzki LPR, były senator. - Marzy mi się trasa, która prowadziłaby przez cały Lublin aż do Kazimierza. Przy współpracy z samorządami jest to możliwe. Razem z wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej Lublina Zbigniewem Wojciechowskim przedstawimy jej koncepcję.
Jak udało się tego dokonać we Wrocławiu? - W 1994 roku gmina przyjęła program "100 kilometrów w pięć lat - mówi Krzysztof Kiniorski, rzecznik prasowy Zarząd Dróg i Komunikacji we Wrocławiu. - Im więcej rowerów w mieście, tym mniejszy ruch i korki. Na tym nie koniec. Miasto jest bardziej bezpieczne i czyste. Takie założenia legły u podstaw naszego programu.
Pięcioletniego terminu nie udało się dotrzymać. Niespodziewanie bowiem Wrocław nawiedziła powódź. Program został zrealizowany w ubiegłym roku. - Obecnie mamy kilka ścieżek rowerowych w samym centrum Wrocławia z wyłączeniem Starówki. Poza tym są one na osiedlach, drogach szybkiego ruchu. A także na obwodnicach, na których dla cyklistów przygotowano dodatkowo specjalne przejazdy z sygnalizacją. W skali kraju to wyjątkowa rzadkość - podsumowują we wrocławskim Zarządzie Dróg i Komunikacji.
Pieniądze na ścieżki rowerowe w całości wyłożyła gmina. Średnio jeden kilometr kwadratowy kosztował ok. 100 zł. - Od kilku lat do każdej nowej ulicy, czy też remontowanej, dobudowywana jest ścieżka rowerowa - mówią w wrocławskim urzędzie miasta.
- Szkoda, że w Lublinie nikt nie pomyślał o rowerzystach przy okazji remontu al. Kraśnickich, czy też Al. Racławickich - mówi radna Helena Pietraszkiewicz. - Teraz budowa tak ścieżek wiązałaby się z dużymi kosztami.
Miastem przyjaznym dla cyklistów jest także Włocławek. Koncepcja ścieżek rowerowych powstała tam pod koniec lat dziewięćdziesiątych. - Taka była potrzeba - tłumaczy Zdzisław Koziński, kierownik referatu w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Urzędzie Miejskim we Włocławku. - Po prostu Włocławek zaczął się dusić się od samochodów.
Pierwsza trasa, jaka powstała w mieście, prowadzi od największego włocławskiego zakładu pracy "Anwil” do centrum. Liczy około 16 km. Codziennie korzysta z niej około 400 osób.
We Włocławku jest jeszcze 2,5 kilometra ścieżek rowerowych. - W tym roku miasto wybuduje kolejne 2,5 km ścieżek rowerowych. Poza tym na bieżąco pod kątem rowerów modernizujemy remontowane ulice i drogi. Liczymy też na pieniądze z Unii Europejskiej. W najbliższych latach Włocławek wzbogaciłby się o następne 60 km ścieżek. My nie możemy się doczekać końca budowy Zielonej Trasy.