W dużych korkach stoją kierowcy jadący od strony Czubów przez przebudowywane skrzyżowanie Krochmalnej z Diamentową. Zrobiło się tu wąsko, bo nowa jezdnia zaczęła się rozpadać. Dlaczego się psuje? Drogowcy tłumaczą, że pogoda nie pozwoliła im na solidniejsze wykonanie jezdni i muszą ją naprawiać
Na problemy z wybudowaną niedawno jezdnią prowadzącą z Czubów na Wrotków poskarżył nam się jeden z Czytelników. – Chodzi o dwa pasy w kierunku ul. Diamentowej przy nowym wiadukcie w budowie – pisze kierowca proszący o interwencję w sprawie „skandalicznej nawierzchni”. – Asfalt został położony wprost na podkładzie z piachu i wielokrotnie łatany. Wykonawca stawia zapory i blokuje jeden pas ruchu, najczęściej w szczycie. Stan nawierzchni jest przerażający.
– Czytelnikowi wydaje się, że tam jest piach. Duże ilości wody, które wniknęły do podbudowy z kruszywa powodują taki wygląd materiału – odpowiada Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. Przyznaje, że z jezdnią jest problem, bo nowa nawierzchnia ulega uszkodzeniom. Z jego wyjaśnień wynika, że drogę otwarto dla ruchu, chociaż nie była w pełni gotowa. – Było to spowodowane pilną koniecznością udostępnienia jezdni kierowcom.
Teraz okazuje się, że kierowców wpuszczono na drogę, która nie miała jeszcze części warstw konstrukcyjnych. – Zgodnie z projektem zostały wykonane podbudowy z kruszywa, z betonu i asfaltowa. Wykonawca planował ułożyć kolejną warstwę asfaltową, która zabezpieczałaby niższe warstwy przed wnikaniem wody. Niestety pogoda już na to nie pozwoliła – wyjaśnia Kieliszek. – Głównym czynnikiem uszkodzeń jest woda, która przez dość porowatą podbudowę asfaltową dostała się do tej z kruszywa.
Teraz drogowcy mają poważny problem. Nowa jezdnia wygląda kiepsko, powstają dziury, które trzeba łatać. Zamknięcie jednego pasa ruchu sprawia, że od razu tworzą się tutaj duże korki. Kierowcy jadący od strony Czubów w kierunku Wrotkowa tracą w porannych zatorach co najmniej dziesięć minut. Takie opóźnienia „łapią” tu autobusy linii 11, 13, 15, 37, 38, 40, 45 i 50 oraz trolejbusy linii 19, 157, 160 i 161. Wczoraj rano część kierowców pojechała do centrum przez Nadbystrzycką, w efekcie również tam utworzyły się korki.
Ratusz zapewnia, że nie można naprawiać jezdni w inny sposób, bo może się… rozpaść. – Prace naprawcze i zabezpieczające prowadzone są na bieżąco w celu zapobieżenia szkodom pojazdów. Nie jest możliwe czekanie na wszystkich kierowców aż przejadą ze względu na szczyt, ponieważ za chwilę nie będzie przejazdu całą jezdnią – twierdzi Kieliszek. – Cała nawierzchnia zostanie po zimie naprawiona lub wymieniona zgodnie z technologią opisaną w projekcie.