O ponad 400 tys. zł wzrosła kara naliczona przez miasto spółce PKS Zielona Góra za naruszenie warunków kontraktu na wożenie pasażerów. Firma ani nie zapłaciła kary, ani nie odważyła się zaskarżyć do sądu decyzji miasta o zerwaniu umowy na świadczenie usług.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Tym, którzy zapomnieli o niedawnym skandalu w lubelskiej komunikacji przypominamy. Tylko 6 z 18 autobusów, którymi PKS Zielona Góra wyjechało na ulice Lublina w dniu 7 marca. Następnego dnia było nieco lepiej, ale i tak wielu pasażerów na darmo stało na przystankach. Przewoźnik miał problem, bo policja zatrzymała dowody rejestracyjne części jego autobusów ze względu na zły stan techniczny pojazdów. Kilka innych autobusów uziemił bunt kierowców, którzy odmówili wyjazdu z bazy.
Z tego powodu Zarząd Transportu Miejskiego zerwał umowę z przewoźnikiem i naliczył mu tzw. karę główną w wysokości 1 miliona złotych. – Spółka do tej pory nie uregulowała tej należności, mimo skierowanych wezwań do zapłaty – informuje Justyna Góźdź z ZTM.
Od tamtej pory kara jeszcze urosła.
– Po pierwszym kwartale nastąpiło końcowe rozliczenie umowy, w którego wyniku wykonawcy dodatkowo zostały naliczone kary umowne za niewykonane wozokilometry – wyjaśnia Góźdź. W ten sposób do kary dopisano kolejne 406 tys. zł. Część należnej kwoty ZTM potrącił z zapłaty za wykonane kursy, co sprawy jeszcze nie załatwiło. Miasto nadal czeka na zapłatę niemal 1,3 miliona zł.
Zaraz po zerwaniu umowy przewoźnik odgrażał się, że nie dość, że nie zapłaci kary, to jeszcze będzie się domagał od miasta odszkodowania. – Od momentu rozwiązania umowy spółka skierowała do ZTM kilka oświadczeń, których treść nic nowego nie wnosi do sprawy – stwierdza Góźdź. I podkreśla, że do dziś spółka nie wystąpiła przeciwko miastu do sądu.
Czy można się spodziewać takiego pozwu, czy raczej firma uzna swoją winę i zapłaci karę? – Nic nowego się w ostatnim czasie nie zdarzyło – stwierdza Lilianna Krajewska z zarządu PKS Zielona Góra. Gdy zwracamy uwagę, że pytamy nie o przeszłość, ale o zamiary, Krajewska powtarza tę samą odpowiedź. W końcu naciskana ucina: – Jeszcze nie wiem.
Teraz to miasto grozi spółce sądem. – Zapłaty będziemy dochodzić poprzez uruchomienie umowy o ustanowienie zastawu rejestrowego na ruchomych rzeczach stanowiących własność PKS Zielona Góra – zapowiada Zarząd Transportu Miejskiego. I zastrzega, że jeśli nie doczeka się pieniędzy, to skieruje sprawę do sądu.