Prokuratura umorzyła postępowanie dotyczące kości, o których odnalezieniu na górkach czechowskich informowali w marcu miejscy radni Prawa i Sprawiedliwości
– To naprawdę duże kości, najprawdopodobniej piszczelowa i miednicowa – tak radny Piotr Breś (PiS) opisywał 22 marca kości, które dzień wcześniej miały być odnalezione na górkach czechowskich w rejonie budowanej tu alejki. Breś sugerował wówczas, że znalezisko może mieć związek ze zbrodniami popełnionymi tu przez Niemców podczas II wojny światowej lub zbrodniami komunistycznymi.
Innego zdania był archeolog Rafał Niedźwiadek, wynajęty przez spółkę TBV Investment do nadzoru nad zleconą przez nią budową alejki. Według niego są to szczątki zwierząt. – Niektóre kości wyróżniają się tym, że były pozbawione ziemi, wręcz umyte i leżały luźno na powierzchni, w miejscach, gdzie prace ziemne wykonano we wrześniu i październiku ubiegłego roku – stwierdzał archeolog w oficjalnym oświadczeniu.
Zabezpieczone szczątki trafiły do badań, które miały wyjaśnić ich pochodzenie. – Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie stwierdzili, że są to kości zwierzęce – informuje Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Po otrzymaniu takich wyników śledczy zamknęli sprawę. – Postępowanie zostało umorzone ze względu na to, że nie doszło do przestępstwa.