Sprawę księdza oskarżonego o jazdę po pijanemu należy umorzyć – do takiego rozwiązania próbował przekonać sąd obrońca Leszka Sz. Wniosek został odrzucony, ale procesu i tak nie udało się rozpocząć.
53-letni Leszek Sz. jest proboszczem parafii przy ul. Skierki w Lublinie. W poniedziałek miał stawić się w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. Jest oskarżony o prowadzenie samochodu po pijanemu. Duchowny nie pojawił się na sali rozpraw.
W przesłanym usprawiedliwieniu tłumaczył nieobecność chorobą. Stosowne zaświadczenie wystawił mu lekarz sądowy. Wynika z niego, że duchowny przynajmniej do 20 października nie może uczestniczyć w procesie. Jednocześnie ksiądz nie zgodził się na prowadzenie sprawy pod swoją nieobecność. W tej sytuacji sąd mógł jedynie odroczyć sprawę.
Wcześniej jednak rozpatrzono wniosek obrońcy księdza. Mecenas Bogusław Wróblewski przekonywał, że sprawę należy umorzyć lub zwrócić do prokuratury. Brak jest bowiem jakichkolwiek podstaw do oskarżenia. Sąd się z tym nie zgodził.
53-letni Leszek Sz. został zatrzymany w lutym tego roku, po interwencji kierowcy, któremu wcześniej miał zajechać drogę. Do incydentu doszło przy ul. Filaretów. Według kierowcy, ul. Radości tuż przed nim wyjechało rozpędzone audi. Kierujący tym autem jechał niemal całą szerokością jezdni. Świadek ruszył więc za nim, a siedząca obok pasażerka zawiadomiła policję. Audi zatrzymało się przed plebanią przy ul. Skierki.
Według świadka, kierowca szybko wysiadł i wszedł do budynku. Przybyłym na miejsce policjantom drzwi otworzył Leszek Sz. Świadek rozpoznał w nim kierowcę audi. Duchowny trafił na komisariat. Miał w organizmie 2,2 promila alkoholu. W rozmowie z nami zaprzeczył, by feralnego dnia prowadził auto.
Z jego wypowiedzi wynikało jednocześnie, że nie był trzeźwy rozmawiając mundurowymi. Za prowadzenie samochodu po pijanemu grozi do dwóch lat więzienia.