Rozpoczął się proces lekarza, który nie przyjął na oddział starszego mężczyzny z zakrzepicą i zapaleniem kolana. Michał B. zalecił pacjentowi okłady z lodu. Dzień później 64-latek zmarł.
Nie przyznaję się do winy – oświadczył w poniedzialek przed sądem Michał B. – W dokumentacji, jaką otrzymałem od lekarzy, którzy oceniali pacjenta, nie było informacji o zapaleniu płuc i niewydolności krążenia – dodał i odmówił dalszych wyjaśnień.
Obrońca 33-letniego Michała B. wnioskowała, by jego proces odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Tłumaczyła to „ważnym interesem swojego klienta”. Wskazywała, że może on być narażony na „uciążliwości” ze strony kolegów z pracy. Sąd nie zgodził się jednak na wyłączenie jawności.
Michał B. odpowiada za narażenie życia pacjenta. Młody lekarz pracuje w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Lublinie. W grudniu 2015 r. odmówił przyjęcia na oddział 64-latka z rozwijającą się zakrzepicą. Pacjentowi nie pomogło nawet skierowanie.
Roman W. z Bełżyc cierpiał na nadciśnienie i cukrzycę. Po złamaniu nogi nie poddał się rehabilitacji. Poruszał się o kulach i czekał na wszczepienie endoprotezy kolana. W Wigilię Bożego Narodzenia 2015 r. jego stan nagle się pogorszył. Mężczyzna uskarżał się na duszności i ból. Następnego dnia kolano spuchło. Synowie zawieźli Romana W. do miejscowej przychodni. Tam zdiagnozowano u mężczyzny zapalenie oskrzeli. 64-latek dostał receptę i został odesłany do domu. Ból jednak nie ustępował.
Z akt sprawy wynika, że dwa dni później pacjent dostał skierowanie do szpitala w Bełżycach. Tam lekarze dokładnie go zbadali i zdiagnozowali zapalenie płuc oraz stawu kolanowego. Uznali przy tym, że jest w tak złym stanie, że powinien się leczyć w innym ośrodku. Wypisali mu skierowanie do szpitala w Lublinie.
Roman W. jeszcze tego samego dnia zgłosił się na izbę przyjęć. Zajął się nim 33-letni Michał B. Śledczy ustalili, że lekarz zbadał tylko staw kolanowy pacjenta. Zalecił mu, by unikał chodzenia, leżał z uniesioną nogą i przykładał okłady z lodu. Wypisał podstawowe leki i odesłał 64-latka do domu. Następnego dnia mężczyzna zmarł.
Śledztwo wykazało, że przyczyną śmierci był zator tętnic płucnych i lewego płuca. Było to związane z zakrzepicą w nodze, która rozwijała się w wyniku zmian pourazowych. W sprawie opiniowali biegli z Zakładu Medycy Sądowej w Szczecinie. Ocenili, że lekarze z Bełżyc działali prawidłowo. Błędne było natomiast postępowanie Michała B.
Młody lekarz nie wykonał badań i samodzielnie zdecydował o odesłaniu pacjenta do domu. Zrobił to, choć nie wykluczył zapalenia płuc, kolana i niewydolności krążenia. Nie poprosił też o konsultację dyżurnego ortopedy.
Biegli uznali, że właściwe leczenie zapobiegłoby zatorowi w płucach pacjenta. Podobnego zdania byli także specjaliści z Warszawy. Zwrócili uwagę, że Michał B. jako lekarz bez specjalizacji samodzielnie zdecydował o odesłaniu 64-latka do domu. Zignorował też skierowanie wystawione przez bardziej doświadczonego chirurga.
Biegli nie rozstrzygnęli, czy gdyby Michał B. zachował się inaczej, pacjent z pewnością by przeżył. Lekarz usłyszał więc tylko zarzut dotyczący narażenia życia pacjenta. Grozi mu do 5 lat więzienia. Sprawa wróci na wokandę pod koniec października.