1 mln zł zamierza wydać Ratusz na dotacje dla osób pozbywających się pieców oraz kotłów na węgiel. Urząd Miasta zapewnia, że każdemu zainteresowanemu zwróci połowę kwoty wydanej na wymianę pieca. W taki sposób samorząd chce się przyczynić do poprawy stanu powietrza, którym oddychamy
Zachęcamy wszystkich mieszkańców, żeby zgłaszali się do nas, bo nabór jest ciągły. W każdej chwili można taki wniosek złożyć – zapewnia Marta Smal-Chudzik, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta Lublin. – Na pewno na wszystkie wnioski znajdą się pieniądze.
Miasto będzie dopłacać tym, którzy zrezygnują z ogrzewania węglowego i wybiorą inne, łagodniejsze dla środowiska: gazowe, olejowe, elektryczne, pompę ciepła, ogrzewanie hybrydowe albo przyłączenie do miejskiej sieci ciepłowniczej. Wnioski mogą składać nie tylko właściciele domów jednorodzinnych. – Zachęcamy również wspólnoty mieszkaniowe oraz najemców nieruchomości komunalnych – dodaje Smal-Chudzik.
Osobę, która złożyła wniosek, odwiedzi pracownik Urzędu Miasta, który sprawdzi, czy przeznaczony do likwidacji piec rzeczywiście istnieje. Po takiej wizycie można się już zabrać za instalowanie nowego ogrzewania. Później miasto zwróci połowę poniesionych wydatków. – Na ten cel w przyszłym roku będziemy zabezpieczać milion złotych – zapowiada prezydent Krzysztof Żuk.
W ten sposób Ratusz zamierza doprowadzić do likwidacji jak największej liczby kopcących pieców. To one są wskazywane jako główne źródło smogu, z którym mamy coraz większy problem. W tym roku, jak podaje Wydział Ochrony Środowiska, mieliśmy już 42 dni z większym od dopuszczalnego poziomem zawieszonych w powietrzu pyłów PM10. – Były dni takie, że przekroczenia były kilkakrotnie wyższe niż norma – mówi Smal-Chudzik.
Źródłem problemu są nie tylko przestarzałe kotły i stosowanie miału węglowego, ale również to, że do palenisk trafiają śmieci. Z ich spalaniem stara się walczyć Straż Miejska, która jeździ po Lublinie z kontrolami.
– Ponad połowa naszych interwencji to zgłoszenia od mieszkańców, którym zaczyna przeszkadzać gryzący dym, czarny dym, czy odczucia zapachowe – przyznaje Jacek Kucharczyk, komendant Straży Miejskiej. Obiecuje, że każde zgłoszenie potraktuje poważnie. – Wszędzie pojedziemy i sprawdzimy sygnał.
Osobie przyłapanej na spalaniu śmieci grozi najwyżej 500-złotowy mandat. – Staramy się być rygorystyczni i konsekwentni, bo chodzi o zdrowie – zapewnia Kucharczyk. Podkreśla jednak, że strażnicy nie mogą prowadzić takich kontroli po godzinie 22, bo nie mają do tego prawa.
Zobaczysz, czym oddychasz
Aktualne informacje o poziomie zanieczyszczeń powietrza mogą być wyświetlane na przystankach komunikacji miejskiej. Samorząd Lublina rozmawia już w tej sprawie z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska, któremu podlegają stacje pomiarowe. Szczegóły mogą być znane jeszcze w listopadzie.