W drugą miesięcznicę referendum przeciwnicy zabudowy górek czechowskich wzięli udział w pikiecie, by przypomnieć o wyniku głosowania.
7 kwietnia w pierwszym ogólnomiejskim plebiscycie 67 procent głosujących opowiedziało się przeciwko powstaniu na górkach osiedli mieszkaniowych. Referendum było jednak niewiążące, bo frekwencja nie przekroczyła 30 proc (wyniosła niecałe 13 proc.).
– Wydaje się, że autorzy uchwały o referendum nie zarejestrowali odpowiedzi na pytanie, które sami zadali lub próbują jej nie usłyszeć – mówił w niedzielę Krzysztof Gorczyca z Towarzystwa dla Natury i Człowieka. – Wykonujemy wiele działań, żeby uświadomić radnym, że pamięć o tej sprawie jest żywa i nastroje społeczne w tej sprawie się nie zmieniają.
– Radni mówili, że wezmą pod uwagę w swoich decyzjach głos mieszkańców, nawet jeśli wynik referendum nie będzie wiążący. Oczekujemy na spełnienie tej obietnicy – podkreślała z kolei Danuta Jaroć, uczestniczka pikiety.
– Górki to teren ważny ze względów przyrodniczych. To największa enklawa dzikiej przyrody w Lublinie – dodała Małgorzata Wołoszyn. – Chodzi też o jakość powietrza. Tak mało jest miejsc zielonych w Lublinie, że powinniśmy dbać o to, co mamy. Trzeba myśleć też o następnych pokoleniach.
Uczestnicy chcą organizować podobne pikiety regularnie do czasu aż ich głos – jak zaznaczają – nie zostanie usłyszany w Ratuszu.
>>> Cisza po referendum w sprawie górek czechowskich. Co zrobią radni?