Służby ochrony środowiska badają, co było przyczyną śmierci nietoperzy, których truchła leżą na chodnikach i trawnikach w rejonie ul. Podzamcze. Najbardziej prawdopodobna jest na razie hipoteza, że do ich śmierci nie przyczynił się człowiek.
– Bardzo dziwna sprawa – przyznają pracownicy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, którzy przyjechali na miejsce po naszym sygnale. Nas z kolei powiadomiła Czytelniczka, która codziennie przechodzi ul. Podzamcze odprowadzając swoje dziecko do przedszkola.
Według jej relacji martwe nietoperze dość często widać w okolicach jednego z budynków znajdujących się niedaleko przystanku komunikacji miejskiej.
– Czasem można było zobaczyć jedno martwe zwierzątko – pisała nasza Czytelniczka, która zdecydowała się zaalarmować naszą redakcję, gdy jednego dnia zobaczyła w tym miejscu aż pięć martwych nietoperzy. – Czy ktoś uśmierca te zwierzątka? – pyta kobieta. – Czy nie można by ich wyłapać i przenieść w bezpieczne miejsce?
Martwe nietoperze rzeczywiście łatwo tu dostrzec. W środowe popołudnie zauważyliśmy jedno truchło rozpłaszczone przez samochód, kolejne trzy na pobliskim trawniku, następne za budynkiem. Na szczątki natknęliśmy się też dalej, przy chodniku ciągnącym się wzdłuż ogrodzenia podstawówki.
Zjawisko bada Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. – Z prośbą o opinię zwróciliśmy się do specjalisty od nietoperzy, który uznał, że mamy tu do czynienia z borowcami, chociaż nie wiemy jeszcze, jakiego dokładnie gatunku – odpowiada nam Paweł Duklewski, rzecznik RDOŚ w Lublinie.
Co może być przyczyną śmierci nietoperzy? – W przypadku borowców do takich sytuacji może dochodzić naturalnie – mówi Duklewski. – Polega to na tym, że nietoperze odczuwają nagle ciepło, budzą się z hibernacji i wylatują z ukryć, w których przebywały całą zimę, próbując znaleźć miejsca do żerowania. O tej porze roku owadów jest mało, więc muszą się trochę nalatać. Gdy wieczorem zaczyna spadać temperatura, nie nadążają z odpowiednio szybkim powrotem do schronienia i wtedy zamarzają.
– Wieczorne wychłodzenie postępuje obecnie szybko – podkreśla dr Michał Piskorski, naukowiec zajmujący się badaniem nietoperzy. – Spotykałem już takie sytuacje i to się pokrywa z dotychczasowymi obserwacjami. Wszystko wskazuje na to, że nie było to żadne umyślne działanie człowieka i te nietoperze po prostu nie zdążyły wrócić do kryjówki i przymarzły. Trzeba pamiętać, że nietoperze po zimie są osłabione, przez co narażone na niesprzyjające wahania temperatury.