Jedna z głównych ulic lublina z ograniczeniem prędkości do 30 km/h. Powodem są zimowe uszkodzenia nawierzchni, ale urzędnicy sprawdzają, czy znaki ustawiono we właściwych miejscach.
Od razu powiedzmy to wprost: chodzi o al. Witosa. To trasa wiodąca niemal od centrum Lublina (od ronda pod Zamkiem) do końca miasta, gdzie ulica przechodzi w drogę ekspresową wiodącą w kierunku Zamościa i Chełma.
Nad al. Witosa są wiadukty, żeby ruch odbywał się bezkolizyjnie, skrzyżowań jest niewiele. Tak samo jak przejść dla pieszych. Wszystko po to, żeby ruch dwupasmówką odbywał się sprawnie. Trasą można było jechać 50 i 50 km/h. „Można było”, bo już nie można.
– Zauważyłem to w niedzielę koło godziny 15, kiedy jechałem do centrum Lublina – mówi pan Szymon. – W okolicy centrum handlowego znak z dotychczasowym ograniczeniem prędkości został zakryty czarną folią i postawiono nowy – z limitem 30 km/h – opisuje.
Kierowca pomyślał, że to czasowe rozwiązanie, które obowiązuje na krótkim odcinku, ale im jechał dalej, tym jego zdziwienie rosło. Ograniczenie nie znikało. – Kiedy wjeżdża się na część prowadzącą do ronda z masztem i flagą Polski, gdzie jest już al. Tysiąclecia, ponownie można zobaczyć ograniczenie do 30 km/h – mówi kierowca.
I tu trzeba wyjaśnić, że taka sama sytuacja jest gdy jedzie się od centrum. Znaczna część al. Witosa i al. Tysiąclecia objęta jest nowym ograniczeniem. Internetowe mapy wskazują, że odcinek liczy około 5 km długości.
Justyna Góźdź z biura prasowego ratusza tłumaczy, że ograniczenie wprowadzono przez zimę. - Kontrola stanu nawierzchni jezdni jest wykonywana na bieżąco. Firmy odpowiedzialne za utrzymanie dróg w poszczególnych rejonach miasta na bieżąco prowadzą prace naprawcze. W ostatnim czasie w wyniku objazdu ulic stwierdzono konieczność napraw także na al. Witosa. Ujawnione tam wówczas ubytki już wypełniono – informuje i dodaje, że zmienna temperatura sprawia, że mimo napraw pojawiają się nowe dziury. – Dlatego mając na względzie przede wszystkim bezpieczeństwo kierowców, na części ulic obwiązuje tymczasowe ograniczenie prędkości. Ograniczenie do 30 km/h od początku grudnia wprowadzono na ul. Zorza. Z kolei od 29 grudnia dotyczy też odcinków ulic: Witosa, Tysiąclecia, Graffa, Nadbystrzyckiej oraz Szeligowskiego – wylicza urzędniczka.
Ograniczenie prędkości obowiązuje do odwołania, a znaki zostaną zdjęte „w przypadku ustabilizowania się warunków pogodowych, a tym samym zapewnieniu trwałości prac naprawczych”
Ale pan Szymon ma pewne uwagi. I pewnie podzielą je kierowcy, którzy jeżdżą al. Witosa. – Fakt, nawierzchnia w wielu miejscach jest zniszczona. Fakt, są odcinki, na których bezpieczniej jest zwolnić i nie chodzi tylko o dziury, ale też o głębokie koleiny. Ale w przeważającej części ani al. Witosa, ani al. Tysiąclecia nie są w takim stanie, żeby trzeba było tam zwolnić do 30 km/h – narzeka.
I faktycznie część prowadząca od ronda pod zamkiem jest w dobrym stanie. Tak samo jak inne odcinki Witosa.
Ratusz jednak swoje i podaje: – Znaki, zgodnie ze zleceniem, powinny być ustawione na najbardziej newralgicznych fragmentach (tam gdzie występowały ubytki lub istnieje duże prawdopodobieństwo pojawienia się nowych) – informuje Góźdż, ale w poniedziałek urzędników od dróg wysłano na miejsce, aby sprawdzili, czy wprowadzone ograniczenia mają sens. – W związku ze zgłoszeniem zlecono kontrolę prawidłowości oznakowania. W przypadku konieczności wprowadzenia zmian w lokalizacji czy uzupełnieniu znaków, decyzje będą podejmowane na bieżąco – zapewnia Justyna Góźdź.