Konrad I. zadzwonił do Sądu Okręgowego w Lublinie grożąc, że w budynku jest bomba. Chciał doprowadzić do odwołania procesu swego brata. Ale pomylił sądy.
Wszyscy pracownicy sądu i petenci opuścili budynek. Przerwano rozprawy. Policjanci przeszukali pomieszczenia sądu. Niczego nie znaleźli.
- Wczoraj rano Konrad I. został zatrzymany w swoim mieszkaniu – mówi Renata Laszczka-Rusek, z lubelskiej policji. – Przyznał się. Twierdził, że telefon o bombie miał pomóc jego bratu, który 3 września został dowieziony z zakładu karnego na rozprawę. Konrad I. sądził, że jeśli rozprawa się nie odbędzie to jego brat zostanie zwolniony i będzie mógł odpowiadać z wolnej stopy.
Brat Konrada I. rzeczywiście miał 3 września proces, ale w Sądzie Rejonowym w Lublinie. Rozprawa odbyła się.
(er)