Niemiecka Lufthansa dołączyła do linii lotniczych Ryanair, Wizzair, Eurolot i Carpatair, które do tej pory odlatywały z lubelskiego lotniska. Władze portu wierzą, że loty do Frankfurtu zaowocują zwiększeniem liczby pasażerów
To jeden z głównych powodów gorszych statystyk. W pierwszym półroczu tego roku lubelski port obsłużył 81 tys. 868 pasażerów, podczas gdy w tym samym okresie roku 2013 było ich 84 tys. 288. Co ciekawe, w 2014 roku zanotowano o blisko 600 lotów więcej. Chodzi zarówno o połączenia rejsowe, czarterowe, jak i przyloty i odloty prywatnych samolotów.
- Statystyki są nieco gorsze, ale różnica nie jest duża. Za to dostępność komunikacyjna naszego lotniska w porównaniu do ubiegłego roku jest zdecydowanie większa. Dzięki uruchomieniu lotów do Frankfurtu mamy połączenie praktycznie z całym światem - mówi Ireneusz Dylczyk, dyrektor handlowy Portu Lotniczego Lublin. - Mamy dane, z których wynika, że część osób, które z Ryanairem latały do Dublina i Liverpoolu będzie teraz korzystać z oferty Lufthansy - dodaje.
Uruchomione w ostatnich miesiącach loty do Rzymu, Wrocławia czy Frankfurtu są obsługiwane przez mniejsze maszyny niż te, z których korzystał Ryanair. Także z tego powodu pasażerów jest mniej niż w pierwszym półroczu ubiegłego roku.
- Ale naszym zdaniem są to lepsze połączenia pod względem zwiększenia dostępności komunikacyjnej regionu i przychodów na jednego pasażera - mówi dyrektor Dylczyk. Jako przykład podaje loty do Rzymu.
- Ta trasa wykazuje duży potencjał, bo sprzedają się na niej bardzo drogie bilety. Carpatair nie jest tanim przewoźnikiem i ma bardzo regularne ceny. Porównując średni wskaźnik wypełnienia samolotu z ceną jesteśmy umiarkowanymi optymistami - tłumaczy.
Spore oczekiwania są związane także z lotami do Wrocławia, których inauguracja miała miejsce w ubiegłym tygodniu. - Liczba rezerwacji jest całkiem dobra, ale na pierwsze oceny jest jeszcze za wcześnie. Patrząc jednak na brak dróg ekspresowych i autostrad w naszym regionie i kiepskie połączenie kolejowe, może to być sukces porównywalny do tego jakim okazały się loty Eurolotu do Gdańska - twierdzi Dylczyk.