Kazimierz Marcinkiewicz nie zlekceważył władz i mieszkańców przygranicznych województw, w tym Lubelszczyzny, bo... w ogóle nie miał zamiaru brać udziału w konferencji dotyczącej ściany wschodniej. Tak szefa rządu tłumaczy Konrad Ciesiołkiewicz, jego rzecznik.
To reakcja na tekst, który ukazał się u nas w środę. Dziennik opisał konferencję w Urzędzie Marszałkowskim w Lublinie. Wzięli w niej udział wszyscy marszałkowie pięciu najbiedniejszych województw w Polsce. Mieli rozmawiać ze stroną rządową na temat wykorzystania unijnych pieniędzy dla ściany wschodniej. Tyle że nie mieli z kim. Zapowiadany udział premiera w telekonferencji nie doszedł do skutku. – W ostatniej chwili poinformowano nas, że nie będzie premiera. A w jego zastępstwie wystąpi Jarosław Zieliński, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji – tłumaczył w dniu konferencji Tomasz Makowski, rzecznik marszałka.
Ale na konferencji nie pojawił się ani minister Zieliński, ani wiceminister rozwoju regionalnego Władysław Ortyl. Na osłodę przed najwyższymi władzami województw wystąpiły dwie pracownice departamentów. Obie ledwie potrafiły przeczytać wyświetlaną na tablicy prezentację o unijnych funduszach i szansach dla ściany wschodniej. A jedna z nich pomyliła województwo lubelskie z lubuskim.
– To jawne lekceważenie nas wszystkich – mówił marszałek. – Widocznie Lubelszczyzna i cała ściana wschodnia nikogo nie interesują.
Kancelaria Premiera ma inne zdanie. Twierdzi, że premier dba o najbiedniejsze województwa, a w Brukseli wynegocjował dużo większe pieniądze na ścianę wschodnią, niż proponowano. Ale dla szefów województw, którzy wzięli udział w konferencji, jest jasne. – Premier nie miał nam nic do powiedzenia, a PiS-owski rząd chce scentralizować władzę i odebrać ją samorządom – skomentował Franciszek Wołodźko, marszałek województwa świętokrzyskiego.