Rozmowa z dr n.med. Marianem Przylepą, który przez 36 lat kierował SPSK4 w Lublinie
• Wyobraża sobie pan życie bez szpitala?
– Po tych 36 latach będzie mi bardzo trudno stąd odejść. Przed objęciem funkcji dyrektora pracowałem tu jako lekarz, przeszedłem wszystkie szczeble zawodowej kariery. Nie wyobrażam sobie życia bez szpitala, nie można tak po prostu zamknąć za sobą drzwi. Dlatego na pewno będę wspierał szpital i nadal pracował, choć już w innym zakresie.
• Jak szpital zmienił się przez te lata?
– Zmieniło się dosłownie wszystko, począwszy od wyglądu budynków przez wyposażenie i metody leczenia aż po sam system, w którym szpital funkcjonuje. Na początku mieliśmy znacznie więcej łóżek niż teraz - ponad tysiąc. Jednak po wejściu Polski do Unii Europejskiej musieliśmy uwzględnić europejskie normy i trendy. Teraz mamy lepszą diagnostykę i szybkie leczenie, znacznie skrócił się więc czas pobytu pacjentów w szpitalu. W tym momencie wynosi on średnio 5,8 dnia, a kiedyś było to nawet 16 dni.
• A problemy, z którym musi się dzisiaj mierzyć szef placówki medycznej?
To przede wszystkim niedofinansowanie służby zdrowia. Wszelkie bolączki szpitali są odbiciem tej sytuacji – kolejki, zatłoczone szpitalne oddziały ratunkowe, dostawki na korytarzach dla pacjentów przez brak miejsc na salach. Mamy poważne ograniczenia wynikające z wysokości kontraktu z NFZ. Jak można wyliczyć administracyjnie ile chorych trafi do naszego szpitala? To sytuacje ręcz absurdalne. Chodzi też o niestabilnosć rozliczania – nie wiemy jakie dostaniemy pieniądze, więc nie możemy robić długofalowych planów jeśli chodzi o rozwój szpitala.
W Polsce w ogóle jest problem z niestabilnością systemu. Wprowadziliśmy kasy chorych wzorując się na Niemczech, potem został wprowadzony monopolitystyczny NFZ, a kiedy już się nauczyliśmy w nim funkcjonować planuje się system budżetowy, który też na pewno nie będzie w 100 procentach jednolity.
• To zasługa nowoczesnego sprzętu?
– Zdecydowanie. W 1986 roku jako pierwsi w województwie mieliśmy tomograf komputerowy, dzisiaj mamy cztery. Pod koniec lat 90. kupiliśmy rezonans magnetyczny, a w 2012 roku PET (pozytonowa tomografia emisyjna). Na jubileusz 50-lecia szpitala został oddany do użytku supernowoczesny blok operacyjny z 12 salami operacyjnymi razem z oddziałem intensywnej terapii liczącym 21 łóżek. A zaczynaliśmy zaledwie od sześciu. To ogromny skok technologiczny. Oglądając szpitale za granicą, nie musimy mieć kompleksów.
• Co uważa pan za swój największy sukces?
– Każda z klinik szpitalnych może się pochwalić wieloma sukcesami, które są też moimi sukcesami. Zdobyliśmy wszystkie możliwe certyfikaty i nagrody, ciągle się rozwijamy, zapewniamy bazę do kształcenia studentów Uniwersytetu Medycznego, w tym zagranicznych oraz lekarzy w trakcie specjalizacji. I, co najważniejsze, cały czas funkcjonujemy mimo ułomności sytemu ochrony zdrowia. Rocznie przyjmujemy 52 tysiące pacjentów i zatrudniamy 3 tysiące osób.
Kadry
Od dziś obowiązki dyrektora SPSK4 w Lublinie będzie pełnić dr n. med. Radosław Starownik. Dr Starownik jest adiunktem w Klinice Urologii i Onkologii Urologicznej UM w Lublinie, pełni funkcję konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie urologii i jest wiceprzewodniczącym Lubelskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Urologicznego.