Szkolni koledzy bestialsko zamordowanej przed miesiącem uczennicy
III klasy II LO w Lublinie oraz pracownicy szkoły, wyruszyli wczoraj spod szkoły w marszu milczenia. Na ręce wojewody, Andrzeja Kurowskiego złożyli "List otwarty” wyrażający protest przeciwko narastającej przemocy i oczekiwanie podjęcia skutecznych działań zmierzających do schwytania i ukarania mordercy ich koleżanki.
Trzy pytania do Haliny Falkowskiej, wicedyrektor II LO im. J. Zamoyskiego
- Inicjatywa wyszła od młodzieży. Uczniowie zamierzali wyjść
z protestem przeciwko przemocy na ulice zaraz po tym okrutnym wydarzeniu. Nie chcieliśmy jednak, aby ta straszna tragedia doprowadziła do spontanicznych, ale niezgodnych z prawem działań. Jesteśmy odpowiedzialni za młodzież, toteż chcieliśmy wcześniej otrzymać formalną zgodę rodziców i odpowiednich władz.
Wierzy pani, że taki protest może odnieść jakiś skutek?
- Mamy moralne prawo żądać znalezienia i ukarania sprawców tego okrutnego mordu. To była taka mądra i dobra dziewczyna, uczennica trzeciej klasy, życie było przed nią... Mamy prawo domagać się skutecznych działań odpowiednich służb dbających o bezpieczeństwo społeczeństwa.
A w czym pani upatruje przyczyny narastającej wciąż agresji?
- Trudno tu o jednoznaczną odpowiedź. Myślę, że jako społeczeństwo zaprzepaściliśmy pewne wartości. I dotyczy to w dużej mierze nas, dorosłych. Codziennie patrzę na naszych uczniów, to ponad 850 młodych, wspaniałych ludzi, zdolnych, ambitnych, pracowitych. Szkoła stara się umożliwić jak najlepszy rozwój. Wychowanie młodzieży to jednak przede wszystkim prawo i obowiązek rodziców. A dorośli mają teraz coraz mniej czasu dla swoich dzieci. Coraz więcej jest natomiast domów, gdzie rodzice w ogóle nie przekazują swoim dzieciom norm regulujących życie.