Niedawno pisaliśmy o małej mieszkance Lublina, dla której jedynym ratunkiem jest kosztowna operacja serca w Genewie. Na uzbieranie potrzebnej kwoty był jedynie miesiąc. Jednak udało się!
Marysia cierpi na rzadką chorobę - złożoną wadę serca z przełożeniem wielkich naczyń krwionośnych oraz wiele innych wad pobocznych. Konieczna w takiej sytuacji jest operacja, której nie wykonuje się w Polsce i jedyną szansą jest zagraniczne leczenie.
- Dziękuję, że byliście, jesteście i prosimy bądźcie jeszcze trochę! - czytamy w najnowszym poście na fanpage’u Marysi. Na tej samej stronie czytamy też, że jeśli stan Marysi będzie na pewno stabilny, to pieniądze z licytacji zostaną przekazane na inne dziecko.
Kwota, którą udało się uzbierać na portalu Siepomaga, pokryje jedynie koszt operacji. Wlicza się w to również 21 dni pobytu w szpitalu. Za każdy dodatkowy dzień, noclegi, transport i wyżywienie rodzice będą musieli zapłacić z innych środków. Na dodatek, operacja to niestety nie koniec leczenia. Po powrocie do kraju przed Marysią wizyty u kardiologów, kardiochirurgów, a także rehabilitacja. A długotrwałe stosowanie antybiotyków może przyczynić się do zmian neurologicznych i uszkodzenia słuchu. To nie będzie też dla dziewczynki ostatnia operacja. Co kilka lat trzeba będzie wymieniać sztuczną zastawkę, bo ta nie będzie rosła razem z dzieckiem.
Nadwyżka ze zbiórki i kwota uzbierana przez fundację Cor Infantis, której Marysia jest podopieczną, może pokryć część tych kosztów. Zbiórka będzie aktywna do 20 sierpnia i wciąż można wpłacać pieniądze.
- Mimo wszystko, Marysia ma szanse na normalne dzieciństwo, na cieszenie się każdym dniem, podejmowanie własnych decyzji, zabawę. Ma szansę być kochana i kochać innych – ma nadzieję ciocia dziewczynki.
Nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób dziewczynka zostanie przetransportowana na operację. Wiele zależy od rozwoju epidemii koronawirusa, ale też od stanu Marysi i opinii lekarzy. Pod uwagę brana jest karetka lub samolot medyczny.