Antoni L. - były dyrektor Zespołu Szkół Katolickich im. Św. Teresy w Lublinie zasiadł na ławie oskarżonych. Śledczy zarzucają mu wystawianie świadectw maturalnych za łapówki. Mężczyzna odpowie również za milionowe wyłudzenia.
Główny oskarżony to 42-letni Antoni L. - teolog i filozof, w latach 2004 - 2010 kierował ZSK im. Św. Teresy. Kiedy afera z fałszywymi maturami wyszła na jaw, biskup odebrał placówce prawo posługiwania się przymiotnikiem "katolicki”.
W czwartek w Sądzie Okręgowym w Lublinie stawiło się tylko sześcioro oskarżonych. Prokurator Paweł Kukuryk wniósł, by trojgu ponownie doręczyć wezwania na rozprawę. Czwarty z oskarżonych ma być doprowadzony do sądu przez policjantów.
W obecnym procesie najpoważniejsze zarzuty dotyczą Antoniego L. Mężczyzna nie może więc liczyć na wymierzenie kary bez procesu. Taką możliwość mają pozostali oskarżeni. To m.in. osoby, które pośredniczyły w kupowaniu matur i posługiwały się fałszywymi świadectwami. Sąd dał im tydzień na podjęcie decyzji w sprawie dobrowolnego poddanie się karze. Sprawa została odroczona.
O aferze w szkole im. Św. Teresy pisaliśmy we wtorek. Ujawniliśmy wówczas, że jedną z osób, które skorzystały z oferty Antoniego L. była Karolina M., znana lubelska sportsmenka. W sprawę zamieszany jest również Ryszard M. były trener klubu, w którym ćwiczyła zawodniczka. Z akt sprawy wynika, że uczył się u "Tereski” w latach 2000 - 2004. Problem w tym, że do 2003 r. była to wyłącznie szkoła żeńska.
Sam Antoni L. był nie tylko dyrektorem placówki, ale i stowarzyszenia, które ją prowadziło. Miał więc pełną kontrolę nad działalnością szkoły. Z akt sprawy wynika, że świadectwo ukończenia "Tereski” lub świadectwo dojrzałości kosztowało zwykle od 200 do 5 tys. zł. Tyle miał zapłacić mieszkaniec Konina. Groził mu zwrot blisko 20 tys. zł renty, którą pobierał, jako osoba ucząca się. Kiedy ZUS poprosił o świadectwa, mężczyzna skorzystał z zamieszczonej w interencie oferty z Lublina. Zapłacił 5 tys. zł za pełną dokumentację "nauki”.
Z akt sprawy wynika, że początkowo informacje o możliwości szybkiego "załatwienia” matury w lubelskiej placówce rozchodziły się pocztą pantoflową. Następne i stały napływ uczniów dbali pośrednicy. Wcześniej sami kupili matury w "Teresce”. To m.in. dwaj młodzi mieszkańcy Bodaczowa. Szybko rozwinęli działalność i od szukania uczniów wśród znajomych przeszli do ogłoszeń w ogólnopolskich portalach. Gwarantowali "legalne zaświadczenia i świadectwa”.
Antoni L. usłyszał w sumie 158 zarzutów. Odpowie nie tylko za łapówki i fałszowanie świadectw. Śledczy zarzucili mu również, że z pieniędzy stowarzyszenia finansował własne przedsięwzięcia biznesowe. Kupował sprzęt do własnej firmy, np. aparaty do masażu. Płacił za utrzymanie adresów internetowych, m.in. masaż-amorek. Miał też pożyczać gotówkę ze szkolnej kasy. Do tego należy doliczyć dotacje oświatowe, niesłusznie pobrane z miejskiej kasy. W sumie śledczy zarzucili Antoniemu L. wyłudzenie ponad 7 mln zł. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Grozi mu do 15 lat więzienia.